2020-06-20 sobota
Wreszcie żegnam gościnną Ustkę. Wojna wreszcie zakończona, strefa nr 6 otwarta. Nadal mglisto ale z prognozy wynika, że ma być tylko lepiej. Wychodzimy w dwa jachty, tuż przed otwarciem kładki słuchając mało sympatycznego zachowania instruktora na RIB-ie, który atakuje uczynnego i życzliwego jej operatora, a potem, co lepsze, kapitanat. Tu obrywa i słusznie!
Jazda na silniku, momentami wzmocnionym żaglem. Trwa swoisty wyścig, chciałbym zdążyć na otwarcie mostu o 1500. Pojawiają sia przebłyski słońca, ponad mgłą widać wzgórza, optymizm rośnie.
Niestety, nie trawa to długo. Mgła znów narasta, widzialność spada w oczach, jadę po krawędzi wciąż zamkniętego akwenu 6c, potem wzdłuż brzegu, licząc, że tu nie będzie ruchu. Dochodząc do Darłowa nie widzę już nic. Navionics pokazuje mi pozycję, tak, że wiem, gdzie skręcić aby trafić między główki. Pracuje na drugim smartfonie aplikacja BoatBeacon, dzięki temu “widzę” statki nadające sygnał AIS. Jest tylko jeden taki: pogłębiarka pracująca w awantporcie. Główki widzę niemal po obu burtach dopiero z odległości kilkudziesięciu metrów, pogłębiarkę już po wejściu do wnętrza.
Nie zmniejszam prędkości – most właśnie się otwiera, przechodzę go z marszu. Cóż za precyzja
Cumy przyjmuje mi uczynny sąsiad, koło którego staję: “Manitikora” z Kamienia Pom. w drodze na wschód. Stoję. Ufff! Czuję się zmęczony wytężaniem uwagi w tej mgle. Ale wreszcie poligony za mną.