Tutaj zamieszczam moje felietoniki publikowane w latach 2013 do 2022.
Są to absolutnie prywatne i subiektywne rozważania na rozmaite tematy, trochę wspomnień, trochę refleksji, czasem anegdota. Nie należy ich łączyć z moimi zajęciami oficjalnymi.
W przyszłości zamierzam udostępnić je także w postaci “książeczki” w formacie dla czytników e-booków.
Możesz czytać klikając poszczególne pozycje poniżej.
UWAGA: Zestawiłem odcinki z siedmiolecia od nr 1 do 75 w książeczkę do pobrania. Dostępny jest format: pdf . Jeśli ktoś potrzebuje inny format dla czytnika e-booków, to może dokonać konwersji tu: KONWERTER ON LINE
Plik do pobrania, kliknij tu (uwaga: to ok. 260 kartek): ZIMOWA PORA CAŁOŚĆ
ODCINEK 1 – CZYLI COLONELA SPOSÓB NA PRZETRWANIE ZIMY
Dla armatora małego bałtyckiego jachtu, do tego armatora pracującego na etacie, rok dzieli się na dwie połowy: sezon i zima. Inaczej mają emeryci albo studenci, którzy mogą wybrać się w styczniu na Karaiby (tak, tak: bywają tacy w Polsce) albo Kolorowe Tygrysy startujące w barbórkowych i noworocznych regatach, dla mnie jednak sezon zaczyna się w „długi weekend majowy”, a kończy w drugiej połowie października, kiedy Pan Bosman Mariny zarządza gromadne wyciąganie jachtów z wody.
Cóż można robić zimą?… Czytaj dalej.
ODCINEK 2 – CZYLI COLONELA MINIĘCIE SIĘ Z ROBINEM KNOX-JOHNSTONEM
zdarzenie z tej wystawy pozostanie mi na całe życie w pamięci. Wszyscy oficjele na targach, organizatorzy, personel, wystawcy i oficjalni goście, nosili na piersiach identyfikatory. Zawierały one pompatycznie wymienione tytuły, stanowiska, nazwy firm. Także mój identyfikator, małej mróweczki na imprezie, zawierał z dziesięć słów. Tylko jeden, jedyny człowiek, na plakietce miał po prostu imię i nazwisko.
ROBIN KNOX-JOHNSTON
Żadne tytuły, funkcje i stanowiska nie były potrzebne. Każdy z dziesiątków tysięcy gości i zwiedzających, po przeczytaniu tych trzech słów, wiedział wszystko! ...Czytaj dalej.
ODCINEK 3 – CZYLI COLONELA ODPOWIEDŹ PO CO
Blisko pół wieku temu przyglądałem się z bliska przygotowaniom Leonida Teligi do wielkiego rejsu. Oczywiście nie wytrzymałem, by nie pochwalić się taką znajomością przed kolegami w klasie. I tu spotkała mnie niespodzianka: jeden z kolegów zapytał mnie, po co Teliga chce płynąć samotnie dookoła świata.
Zamurowało mnie. Dla mnie było oczywiste ...Czytaj dalej.
ODCINEK 4 – CZYLI COLONELA WSPOMNIENIE ISLANDII
Islandia. Wyspa, która dla żeglarzy, szczególnie polskich, przez lata była synonimem wyprawowego i polarnego egzaminu. Nazwiska Emila Żychiewicza, Wojciecha Orszulok…czy Andrzeja Rościszewskiego, były synonimem żeglarskiego wyczynu najwyższej próby.
Dziś na Islandię pływa każdy… Czytaj dalej.
ODCINEK 5 – CZYLI COLONELA NAWIGACJA NA NOSA
Dziś można ocean przepłynąć nie dotykając steru i powierzając prowadzenie nawigacji komputerowi. Elektronika panuje wszędzie i staje się coraz bardziej niezawodna. (….) Drzewiej bywało inaczej. Wiedza tajemna, jaką była sztuka astronawigacji, była dostępna jedynie wybranym, zresztą praktykowali ją nieliczni: ci, którym udało się wyrwać aż na ocean. Szaraczkowie prowadzili nawigację mądrze zwaną terestryczną (kto dziś pamięta to słowo?), a gdy oderwali się od lądu poza granicę jego widoczności, zliczeniową…. Czytaj dalej.
ODCINEK 6 – CZYLI O PODZIWIE COLONELA DLA SIŁY SPOKOJU
Były kiedyś czasy, gdy kapitan na jachcie był Pierwszym po Bogu, potem były kapcie kapitana, potem dłuuugo, długo nic, dopiero wtedy Panowie Oficerowie, a jeszcze niżej „manszaft”, czyli Czarne Kanaki.
Dla początkującego żeglarza Wielkie Osoby Kapitańskie i Oficerskie były tym większe i tym bardziej odlegle, że dysponowały wiedzą, zdaje się magiczną…Czytaj dalej.
ODCNEK 7 – CZYLI COLONEL ZASTANAWIA SIĘ, CZY KOPERNIK BYŁA KOBIETĄ
Nadal pływałem na jachtach o najczęściej męsko brzmiących nazwach. Było ich coraz więcej ale nazwy rodzaju żeńskiego zdarzały się rzadko. I potem poznałem JĄ. Zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia. Zgrabna, umalowana na czerwono, miała wszystko we właściwym rozmiarze, pasujące do ręki, gdzie trzeba wypukła, gdzie powinna wklęsła, wdzięcznie kołysząca tym wszystkim, co należy. Posłuszna i chętna, zawsze gotowa. Mam nadzieję, że czytelników nie urazi to stwierdzenie: nie chce się z niej schodzić całymi tygodniami….Czytaj dalej.
ODCINEK 8 – CZYLI COLONEL O RODZIMYCH HORNACH I BISKAJACH
Biskaje, Horn – to nazwy, które wśród żeglarzy są wciąż otoczone legendą. Legendą tak mocną, iż określenia te stały się synonimami trudnej, niebezpiecznej, czasem bohaterskiej żeglugi. Stało się tak w czasach, kiedy nie znaliśmy ich osobiście, kiedy można było o nich jedynie poczytać w literaturze marynistycznej albo dziennikarskich (rzadkich zresztą) reportażach z naszych statków. …Czytaj dalej.
ODCINEK 9 – CZYLI COLONEL O DZIEWIĄTEJ FALI
„Dziewiąta fala”. Słyszałem w dzieciństwie to określenie wielokrotnie. Początkowo myślałem, że to tylko taka literacka przenośnia, może przesąd głoszący o cyklicznym pojawianiu się fali większej od innych, groźnej i niszczącej. Zrozumiałem, że tak nie jest, dopiero wtedy, gdy zacząłem żeglować więcej po morzu…. Czytaj dalej.
ODCINEK 10 – CZYLI O OZORKACH W PUSZCE
Załoga płynęła (może nie cała) nie na paszporty, tylko na przedwojenne książeczki żeglarskie, które w jeszcze tamtym czasie, podobnie jak przed wojną, zastępowały paszport. Studentka UJ Teresa Remiszewska, wcześniej będąca na kursie w Jastarni, marzyła o pierwszym pełnomorskim rejsie. Przypłynęła do Gdyni „Zaruskim” z tejże Jastarni i okazało się, że bez książeczki żeglarskiej nie ma mowy o opuszczeniu granic Rzeczpospolitej (jeszcze bez Ludowej)… Czytaj dalej.
ODCINEK 11 – CZYLI COLONEL O “PŁYWANIU BEZ STERNIKA”
W każdej dziedzinie działalności ludzkiej najtrudniej jest pionierom, a dużo łatwiej chodzącym ścieżkami przetartymi przez poprzedników. W sposób oczywisty dotyczy to wszelkich odkryć, eksploracji, wynalazków, tego co nazywamy postępem. Podobnie jest jednak i w życiu codziennym. Łatwiej jest zostać lekarzem w lekarskiej rodzinie, prawnikiem w prawniczej, a sportowcem w sportowej. I wbrew bezmyślnym stereotypom, które zaraz przyjdą na myśl części osób to czytających, nie chodzi o żadne protekcje, nepotyzm, ani proste dziedziczenie…. Czytaj dalej.
ODCINEK 12 – CZYLI COLONEL O PODŚPIEWYWANIU
Wielokrotnie już pisałem o nasiąkaniu żeglarstwem od dziecka. Jednym z nieodłącznych elementów tego nasiąkania w moim przypadku były żeglarskie piosenki. Podśpiewywano piosenki jeszcze przedwojenne, wiele z nich było przypisywane Włodzimierzowi Głowackiemu, a gdy repertuar, dość skromny, się kończył, pojawiały się piosenki harcerskie i turystyczne, a czasem partyzanckie i patriotyczne…. Czytaj dalej.
ODCINEK 14 – CZYLI COLONEL ZAPRASZA DO LUKSUSOWEGO HOTELU
…małe wyjaśnienie skąd ten tytułowy hotel. Otóż w hotelach niektórych luksusowych sieci nie ma żadnych pokoi zawierających „13” w numerze, a czasem nawet bezpośrednio po XII piętrze następuje XIV. Spostrzegawczym Czytelnikom zostawiam szukanie analogii…Czytaj dalej.
ODCINEK 15 – CZYLI COLONEL O TAJEMNICZEJ WYSPIE
Wyspy zawsze rozpalają wyobraźnię. Takie zdanie usłyszałem w radiowej Trójce kilka tygodni temu i zapadło mi ono w pamięć. Postój w korku dał mi czas na refleksję. Znów zaczyna się od literatury. „Tajemnicza wyspa” Juliusza Verne’a (tłumaczenie: Janina Karczmarewicz, Warszawa 1955, Państw. Wydaw. Lit. Dziecięcej “Nasza Księgarnia”). Ostatni tom, tak zwanej „dużej trylogii vernowskiej”, ukazywał pokoleniu nie znającemu jeszcze McGyvera, że grupa wykształconych i dzielnych ludzi może wszystko. Przelecieć balonem ocean, stworzyć na bezludnej wyspie rolnictwo z jednego ziarna pszenicy, zbudować maszyny, zbudować statek… czynić sobie ziemię poddaną… Czytaj dalej.
ODCINEK 16 – CZYLI COLONEL O NIESPODZIEWANYM KOŃCU ZIMY
Niespełna cztery miesiące temu napisałem tak: „Dla armatora małego bałtyckiego jachtu ….. rok dzieli się na dwie połowy: sezon i zima. ….. sezon zaczyna się w „długi weekend majowy”, a kończy w drugiej połowie października, kiedy Pan Bosman Mariny zarządza gromadne wyciąganie jachtów z wody”.
Wydawało mi się, że tak jest w rzeczywistości, tym bardziej, iż najwybitniejsi uczeni radzieccy (tfu, przepraszam: rosyjscy) prognozowali bardzo długą i wyjątkowo mroźną zimę. okazało się, że wredne imperialisty coś podłubały w klimacie i prognozy się nie sprawdziły...Czytaj dalej.
ODCINEK 17 – CZYLI COLONELA KILKA REFLEKSJI PO WAKACJACH
Skończyło się lato, czyli pora żeglarstwa. Jachty posnęły w objęciach stalowych łóż, prace posezonowe zakończone, znów czeka nas odliczanie – do rozpoczęcia sezonu 140 dni. Cóż więc pozostaje: wracam do zeszłorocznego obyczaju pisywania tych felietoników. Ile tekstów powstanie, zależy od…Czytaj dalej.
ODCINEK 18 – CZYLI COLONEL ZAPRASZA DO ZIMOWEJ LEKTURY
Dziś będę troszkę przewrotny. Na przekór statystykom mówiącym o upadku czytelnictwa w Polsce, zaproponuję wszystkim lekturę aż dwunastu książeczek. Dużo? Tylko pozornie. Nie są one zbyt grube, za to napisane tak, że czyta się je jednym tchem.…Czytaj dalej.
ODCINEK 19 – CZYLI COLONEL O WYŻSZOŚCI ŚW. MIKOŁAJA NAD DZIADKIEM MROZEM
W dzieciństwie przychodził do mnie Święty Mikołaj. Wyglądał dokładnie tak, jak ten na obrazku i w przedziwny sposób zawsze wiedział, kiedy i w jaki sposób byłem niegrzeczny. Nie mogłem tego pojąć: „On wie wszystko?!”. Zwątpienie przyszło kiedy przypadkiem odkryłem głęboko w szafie pastorał, rokietę i mantolet (kto wie co to?). Wyjaśnienie zagadki przyszło nadspodziewanie łatwo: podczas kolejnej wizyty Św. Mikołaja udało mi się zobaczyć wystające spod szaty buty. Buty mojego ojca! Mit pilnych wyjść ojca do pracy, akurat w ten dzień, upadł!… Czytaj dalej.
ODCINEK 20 – CZYLI COLONEL O SMUTNYCH ROCZNICACH ZIMOWYCH
13 grudnia… data, która wielu Polakom, choć nie wszystkim, kojarzy się jak najgorzej. Dla mnie zaczęło się w roku 1970, niesławną decyzją o totalnej „regulacji” cen, która doprowadziła do „Wydarzeń Grudniowych”. Dla gdynian kulminacją ich był „Czarny Czwartek” 17 grudnia, kiedy to strzelano do nas na ulicach. Do nas idących do pracy na telewizyjne wezwanie wicepremiera. Do nas udających się na uczelnie, wracających ze szkoły.
Pamięć tego dnia w Gdyni to dwa pomniki, nazwy ulic i placów, świetny film i groby na cmentarzach, groby których przez długie lata nie wolno było oznaczyć prawdziwymi danymi zmarłych. Jest też ballada o „Janku Wiśniewskim”, który padł. Padł też tego dnia, wracający ze szkoły, żeglarz i harcerz Staszek Sieradzan…Czytaj dalej.
ODCINEK 21 – CZYLI COLONEL O ZWYKŁYM WRZEŚNIU
Był wrzesień ze czterdzieści lat temu. Pierwszą i drugą wizytę u pewnej dziewczyny, która potem została, i nadal jest, moją żoną, przedzielił zwykły bałtycki rejs, który jednak wyjątkowo miło wspominam. Trafiłem na niego „z łapanki”. To były takie czasy, że nawet nieduży jacht po Bałtyku musiał prowadzić co najmniej jachtowy kapitan żeglugi bałtyckiej, a w załodze musieli być oficerowie legitymujący się stopniami „sterników jachtowych z pełnymi uprawnieniami”, zaś I oficer musiał być jachtowym sternikiem morskim. „Morskich” było zawsze za mało, więc w sytuacji, kiedy nie było szansy uzyskania podpisu władzy żeglarskiej (tak! było takie coś!) na liście załogi, sternik morski mógł dyktować warunki. Oznaczało to pływanie za darmo, czyli na koszt organizatora lub pozostałych członków załogi. Korzystałem z tego, opłacając zazwyczaj wyłącznie udział własny w kosztach wyżywienia…. Czytaj dalej.
ODCINEK 22 – CZYLI COLONEL O SOLI MORZA
Dziś znów o czytaniu. Co prawda kilka tygodni temu zarekomendowałem aż dwanaście tomów lektury sprzed lat i mogłoby wydawać się to dość na całą zimę, ale pozwolę sobie namawiać do twórczości jeszcze jednego autora. To Edouard Peisson, francuski marynista, który tworzył w pierwszej połowie XX wieku, znany m. in. z „Podróży Edgara”, „Orła morskiego” i „Szlaków Ablaadów”. Dziś wspominam dla Was dylogię: „Kapitanowie linii nowojorskiej” i „Sól morza”. Można właściwie mówić o trylogii, bo o wydarzeniach chronologicznie wcześniejszych opowiada jeszcze „Mroczny kurs”, lecz związek między tą powieścią (mimo, iż pojawiają się w niej niektóre z tych samych postaci), a dylogią jest dość luźny... Czytaj dalej.
ODCINEK 23 – CZYLI COLONEL O TYM, JAK CORAZ MNIEJ “UMIERAMY”
Jest takie francuskie powiedzenie: „Wyjechać, to jak trochę umrzeć”. (Inna rzecz, że francuszczyzna zdaje się lubować w takich śmiertelnych porównaniach – wszak orgazm u nich bywa podobno zwany: „la petite mort”). Na żeglarskiej stronie jednak wypada skoncentrować się na żeglarstwie.
Trafność powiedzenia staje się zaskakująco dobitna, gdy uświadomimy sobie sytuację dawnych żeglarzy wychodzących w dłuższe rejsy…. Czytaj dalej.
ODCINEK 24 – CZYLI COLONEL O WYŻSZOŚCI TOPORKA NAD BRZYTWĄ
Przez tysiąclecia morze było domeną mężczyzn. W XX wieku, podobnie jak w mnóstwie innych dziedzin życia, na morze wdarły się kobiety. Najpierw w żeglarstwo, potem także do marynarki handlowej, a na koniec także do flot wojennych. Obok słusznego wyrównania praw, spowodowało to nieprzewidziane problemy dla męskiego świata.
Można strawestować znane przysłowie i powiedzieć „Kobieta łagodzi obyczaje”. Co rozsądniejsi żeglarze potrafią docenić położoną na stole w mesie czystą serwetę, porządnie podane posiłki, umyte naczynia i sklarowany kambuz… Czytaj dalej.
ODCINEK 25 – CZYLI COLONEL O MAGICZNYM MYŚLENIU BIUROKRATÓWi
Zawsze fascynowała mnie wiara różnych osób i instytucji w cudowną moc papieru. Spotykamy to na drogach, gdy świeżo upieczonym kierowcom wydaje się, że fakt uzyskania prawa jazdy zapewnia od razu bycie świetnym kierowcą.
Pisze jeden z korespondentów SSI, że jest zwolennikiem obowiązkowych patentów żeglarskich ze względów bezpieczeństwa. Takie głosy pojawiają się w różnych miejscach i sytuacjach i wcale nie tylko od osób zainteresowanych osobiście w utrzymywaniu się ze szkolenia, egzaminowania i przeprowadzania inspekcji oraz wystawiania dokumentów…..Czytaj dalej.
ODCINEK 26 – CZYLI COLONEL O NAWIGACJI KOLEJOWEJ
Jest, a może było, takie określenie „nawigacja kolejowa”. Obiecywałem kiedyś napisać o tym trochę szerzej. Za dawnych, przedgiepeesowych czasów, nawigacja była sztuką, może nie trudną, ale na pewno tajemną dla poniektórych żeglarzy. Obok kwestii związanych z osobistym IQ oraz zwykłą solidnością pracy, istniały jeszcze trudności obiektywne…. Czytaj dalej.
ODCINEK 27 – CZYLI COLONEL O WŁAŚCIWYCH KSZTAŁTACH KOCHANKI I GOTYCKIEJ KATEDRZE
Powinna być zgrabna. Gdzie trzeba szczupła, gdzie trzeba pełniejsza, pełna wdzięcznych łuków i krzywizn, gdzie należy odpowiednio wypukła, a gdzie powinna nieco wklęsła. Może być ładnie wymalowana, wychuchana i wypieszczona, zdecydowanie lepiej wygląda bez nadmiernego okrycia grubymi materiałami, właściwie najlepiej wygląda całkiem bez niczego, kiedy kołysze się wdzięcznie w rytmie tym samym od tysiącleci.
Kochanka idealna. Kiedy trzeba pozwala wymienić się na nową, zazwyczaj młodszą i najczęściej…większą….Czytaj dalej.
ODCINEK 28 – CZYLI COLONEL O POTĘDZE STEREOTYPÓW
…żeglarstwo to zajęcie nie dla kobiet. Źródłem jest oczywiście wielotysiącletnia tradycja. Świat się jednak zmienia, niekoniecznie na gorsze. Po za podejściem prawdziwego macho, nie istnieją żadne przesłanki, by uważać, że kobieta nie powinna żeglować albo, że musi czynić to gorzej, niż mężczyźni. O męskich przewinieniach w kultywowaniu tego stereotypu powiedziano i napisano już wiele. Nie warto do tego wracać.
Same zainteresowane bywają jednak nie bez winy…..Czytaj dalej.
ODCINEK 29 – CZYLI COLONEL NADRABIA OSTATNIĄ ZALEGŁOŚĆ MINIONEJ ZIMY
Co jakiś czas odżywają dyskusje, szczególnie podczas „nocnych Polaków rozmów”, na temat, „Czy Polska jest i czy powinna być krajem morskim”. Co mądrzejsi nie próbują nas porównywać z wyspiarzami z Wielkiej Brytanii, ale już ze Szwedami owszem. Żyjemy nad tym samym morzem i Szwedów uważa się powszechnie za naród morski. A my?
I od razu odpowiem wprost, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do mojego stanowiska: Polska nigdy nie była krajem morskim! …Czytaj dalej.
ODCINEK 30 – CZYLI COLONEL O POCHODZIE DUSZ ŻEGLARZY
To taka pora roku, że niemal każdy z nas wspomina tych, co odeszli. Z natury rzeczy w tym miejscu najbardziej godzi się zapalić wirtualną świeczkę żeglarzom. Poczet postaci powszechnie znanych i cenionych jest długi. Polskie żeglarstwo, zwane kiedyś „sportowym” szybkimi krokami zbliża się do setnej rocznicy narodzin, pokolenie Wielkich, budujących to żeglarstwo w skomplikowanych latach powojennych, także sięga setki, a więc z oczywistych względów, coraz większej liczby z Nich nie ma już wśród nas. Pamiętamy jednak ich samych i pamiętamy jak realizowali swoją pasję, wbrew albo mimo ograniczeń ustroju, często uciekając się do tricków nie do pojęcia dla dzisiejszych 40-, czy nawet 50-latków…. Czytaj dalej.
ODCINEK 31 – CZYLI COLONEL O ATLANTYCKIEJ CYRKULACJI
„Słowo „circumnavigation”, umieszczone w logo wyprawy wymaga pewnego wyjaśnienia.
Nie ma tu przypadku. Gdyby napisano „circumnavigation of the Earth” – była by to pyszałkowata zapowiedź opłynięcia globu. Planowany rejs nie ma jednak na celu bicia żadnych rekordów a już na pewno udowadniania czegokolwiek, komukolwiek. Jego efektem może być wprawdzie opłynięcie całego globu, ale też „tylko” Ameryki czy Ameryk, Karaibów, Azorów, lub choćby Jutlandii – nie ma to większego znaczenia.” Czytaj dalej.
ODCINEK 32 – CZYLI COLONEL O GNIEWIE OCEANU
„Gniew oceanu” to nieudany tytuł wspaniałego filmu. Czemu nieudany? Tytuły filmów w polskiej wersji często nie są przecież dosłownym tłumaczeniem oryginału. Słowa „gniew oceanu” nie są jednak trafne. Zakładają jakiś stosunek oceanu do nas, ludzi. A ocean takiego stosunku nie ma. On po prostu jest, trwa od milionów lat i trwać będzie nadal i człowieka nie dostrzega. Nie głaszcze, nie walczy z nami, JEST…. Czytaj dalej.
ODCINEK 33 – CZYLI COLONEL O WANDALIZMIE TROCHĘ PRZEKORNIE
W trakcie urlopu popodróżowałem sobie po portach których władcami przez kilka pokoleń byli Z Bożej Łaski Królowie Szwedów Gotów i Wenedów. Odwiedziłem Roztokę, Bardo, Brzeg, Strzałów, Gryfię, Wołogoszcz, Wkryujście… Na koniec byłem w Wołyniu. Wiecie, gdzie to? Jeśli nie, to zaraz się okaże.
Polacy nie są narodem morskim. Pewnie długo nie będą. O źródłach tego stanu rzeczy kiedyś pisałem w SSI, zainspirowany nocnymi rozmowami Henryka Andersza z Dariuszem Boguckim, opisanymi przez tego ostatniego w jednej z książek. O tym, czy to dobrze, czy źle, czy może nawet bardzo źle, nie chcę dyskutować, szczególnie w kontekście trwających propagandowych ruchów, mających w założeniu dowartościować i „odbudować” polską gospodarkę morską….Czytaj dalej.
ODCINEK 34 – CZYLI COLONEL O NORMALNOŚCI
Około 17-18 grudnia 1981 roku grupka działaczy „Solidarności” spotkała się po raz pierwszy razem od dnia ogłoszenia stanu wojennego. Nastroje łatwo można sobie wyobrazić. Padło pytanie „Ile to potrwa?” – odpowiedziałem:- „Sześć, siedem lat”. Koledzy okrzyknęli mnie pesymistą i defetystą. Choć tego słowa znaczna część z nich nie znała, intencja była jednoznaczna. Przestali na mnie krzyczeć, gdy pozwolili mi wyjaśnić: -„To nie będzie kolejny przełom. Nie naprawianie socjalizmu. Usuwanie błędów i wypaczeń. Ustrój się po prostu zawali. Dożyjemy mieszkania w normalnym kraju”.
„Znaczy pan nie wiedział ale powiedział” – mówi cytat ze znanej książki... Czytaj dalej.
ODCINEK 35 – CZYLI COLONEL O STYLU
Przez wiele lat miotały mną uczucia ambiwalentne. Lektura żeglarskich relacji: Slocuma, Gerbaulta, Vossa, Tabarly’ego, Chichetestera rozbudzała wyobraźnię i bezsilną zazdrość. Jako dziecko nie rozumiałem jeszcze przyczyn, dla których takie rejsy były dla nas nieosiągalne. Jedyne próby wyjścia na oceany to były „oficjalne delegacje” ze sterowaniem z biurokratycznych gabinetów w Warszawie albo wyprawy naukowe. Tylko w ten sposób dało się pogodzić doktrynę totalitarnego ustroju z dążeniem do wolności. Wiem, że pomijam przypadek Leonida Teligi, traktuję go jak wyjątek, a wyjątki jak wiadomo, potwierdzają regułę.
Za rządów idola naszego obecnego „naczelnika” nastąpiło swoiste otwarcie na świat. ...Czytaj dalej.
ODCINEK 36 – CZYLI COLONEL O WYRZUTKACH, POWSINOGACH I WŁÓCZYKIJACH
Jak tu pisać, gdy w ponad dwudziestu miastach polskich tyle się dziś dzieje? Jestem jednak solidnym pracownikiem SSI. A że temat czeka od dawna, zmobilizuję się (z przerywnikiem na spacer po gdańskim Długim Targu).
Żeglarstwo zawiera sporą dozę romantyzmu. Nie każdy żeglujący to odczuwa, nie każdy umie sam sobie zwerbalizować, lecz jestem przekonany, że to wciąż, także w XXI wieku, dominujący czynnik ciągnący nas na morze….Czytaj dalej.
ODCINEK 37 – CZYLI COLONEL O ZMIENIAJĄCYCH SIĘ CZASACH I O KONIECZNOŚCI WYRUSZENIA W DROGĘ
No i jak tu nie jechać? –
kiedy tak nowy szlak nas urzeka?
Kiedy dal oczy wabi,
chociaż żal tego, co za nami.
Nie ma nic bez ryzyka.
Tylko widz, tylko widz go unika.
A kto chce być wewnątrz zdarzeń –
musi żyć wciąż z bagażem.
Musi mieć walizeczkę i koc,
i latarenkę na noc.
ODCINEK 38 – CZYLI COLONEL O BIUROKRATYCZNYCH REGATACH
„Polonus” zawędrował głęboko w antarktyczny ląd i po rocznym pobycie postanowił wrócić na ocean. Grupka zapaleńców, którzy nie wiedzą, że to NIEMOŻLIWE, wykonała własnymi rękami remont, a teraz od kilku już tygodni, także tymi gołymi rękami przepycha kilkanaście ton stali do wody. Brak jeszcze centymetrów. Brak szczęśliwego zbiegu okoliczności. Stan spraw jest taki, że zanim wyślę ten tekst „Polonus” może pływać albo nie istnieć...Czytaj dalej.
ODCINEK 39 – CZYLI COLONEL O NIELOTACH
Niedawno nastąpił chyba jakiś przełom: Państwowa Komisja badania Wypadków Morskich wytknęła najbardziej dramatyczne w potencjalnych skutkach uchybienie, jakim jest brak lotniczego zabezpieczenia SAR.
To zgodnie z podziałem kompetencji zapewnia lotnictwo Marynarki Wojennej. Zapewnia w teorii. Od dawna stan spraw jest taki, że do dyspozycji jest jeden śmigłowiec Mi 14, który musi po pierwsze być sprawny, po drugie dolecieć na czas w odległe miejsce, po trzecie rozdwoić się albo roztroić w przypadku konieczności ratowania większej liczby ludzi albo, co gorsza w większej ilości miejsc.
Kolejne rządy i dowództwa Marynarki Wojennej sprawiały wrażenie niezainteresowanych ...Czytaj dalej, od tego tekstu zaczęła się publiczna kampania w sprawie śmigłowców SAR
ODCINEK 40 – CZYLI COLONEL O DWÓCH STRONACH MEDALU
Ponad 100 lat temu zaczęło się turystyczne chodzenie po Tatrach. Wtedy każde wyjście w góry, na zdobycie Kasprowego Wierchu na przykład, było wyprawą wymagającą przygotowania sprzętu i przewodnika, zakopiańskiego górala. Zajęcie zarezerwowane dla inteligencji, artystów i studentów, przynosiło nimb romantyzmu i bohaterstwa.
Kilkadziesiąt lat później chodziłem po turystycznych szlakach Tatr (wspinaczem nigdy nie byłem) koniecznie w pionierkach i wełnianych skarpetach, wyposażony w przewodnik Zwolińskiego, lecz sam albo z młodszą siostrą. W schroniskach bywało już gwarno i tłoczno, lecz nadal pieszą turystykę tatrzańską otaczała pewna aura niecodzienności….Czytaj dalej.
ODCINEK 41 – CZYLI COLONEL O POŚCIE I SYBARYTACH
„Ostatki”. Niestety to jeszcze nie zapowiedź końca tej dziwnej zimy. jeszcze kilka tygodni zanim zacznie się proces przygotowania jachtów do sezonu, choć etap planowania rejsów już trwa.
„Ostatki” to zapowiedź postu. Dla niektórych post kojarzy się jak najbardziej z żeglowaniem. W pierwszym rzędzie postawiłbym tych wszystkich, którzy pochłonięci oddawaniem daniny Neptunowi, wycofują się kolejno z prób zjedzenia czegokolwiek, potem wypicia, potem marzą o wycofaniu się życia… Oczywiście dla 99% ludzi choroba morska się kiedyś kończy i wtedy…Czytaj dalej.
ODCINEK 42 – CZYLI COLONEL O POZORACH
Rok 1961. Lato. Dworzec Główny w Krakowie. Niewysoka, drobna szatynka tuż po trzydziestce, a wyglądająca na dużo, dużo mniej, wsiada do osobowego pociągu jadącego wokół połowy Polski z Rzeszowa do Szczecina. Odprowadzający mąż z widocznym wysiłkiem wpycha za nią do wagonu wielki żeglarski wór z białego płótna. Wczesnym rankiem w ruchliwym dworcu w Szczecinie przesiadka na podmiejski do Trzebieży. Taszczy worek. Ktoś pomaga jej wnieść go do wagonu.
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna zrywa się z twardej drewnianej ławki, pomaga dźwignąć worek na półkę bagażową.
– Koleżanka na jacht, do Trzebieży? Ja też. – zagaja. Nietrudno się domyślić po worku ale …Czytaj dalej.
ODCINEK 43 – CZYLI COLONEL O NIESPODZIEWANYM KOŃCU ZIMY
„Porty są do niczego – statki gniją, a ludzie schodzą na psy” – napisał Conrad w „Zwierciadle morza” (cytuję za „Słowami wiatrem i falą pisanymi” Aliny Raduły). Coś w tym pozostało do dziś. Najmocniej odczuwam to po pierwszych dwóch, czy trzech dniach sezonu, kiedy stwierdzam, że na moim jachciku wreszcie wszystko jest na swoim miejscu, w miarę wysprzątane i przejrzane, działa jak należy, a zapach zimy zginął. Psy zostawiłbym w spokoju, bo co winne są biedne zwierzaki.
Najwyższy więc czas na przygotowania do sezonu. Obok zajęcia się jachtem i wymyślenia trasy rejsu, warto zająć się też przygotowaniem „nawigacyjnym”. I tu można spotkać przykre niespodzianki....Czytaj dalej.
ODCINEK 44 – CZYLI COLONEL O STYLU KLASYCZNYM
Ostatnio co raz czuję się bombardowany określeniem „klasyk”, „klasyczny jacht”. W poprawnej polszczyźnie, a taką jeszcze przynajmniej cześć z nas włada, słowo ”klasyczny” miało określone znaczenie. Za Słownikiem Języka Polskiego: wyróżniający się harmonią i proporcją (tak jak starożytne dzieła sztuki); doskonały, służący za wzór; tradycyjny, uznawany za doskonały w poprzednim okresie.….Czytaj dalej.
ODCINEK 45 – CZYLI COLONEL O OKU CYKLONU
Oko cyklonu. Słowa, bez których nie mogła obyć się żadna porządna powieść przygodowa czy marynistyczna.
Oko cyklonu – centrum tropikalnego niżu, wokół którego ruchem wirowym wieje huraganowy wiatr, powodujący, że w samym centrum, mimo iż wiatr jest niewielki, napływające zewsząd fale są wyjątkowo wysokie i skotłowane.
Oko cyklonu, opowieść przeszłości a zarazem coś, czego dzisiejsze bardzo szybkie jachty, wspierane przez meteorologiczny routing, rzadko na szczęście mają okazję doświadczyć. Dziś nagle przypomniało mi się to pojęcie podczas niedzielnospacerowej obserwacji burzowych, także śnieżnych, szkwałów na Zatoce. ...Czytaj dalej.
ODCINEK 46 – CZYLI COLONEL O ZBIEŻNOŚCI LICZB
Czterdzieści sześć lat temu, w piątek 18 grudnia, w Gdyni panowała straszliwa cisza. Wydaje mi się, że pogoda była podobna jak dziś, mglista, nie bardzo mroźna, choć poprzednie dni były mroźne. Skwer Kościuszki, a więc i Basen Jachtowy im. Zaruskiego, były odcięte od miasta szeregiem wozów bojowych, lecz i z ulicy 10 Lutego, spod istniejącego do dziś (!) salonu fryzjerskiego „Rococo”, można było dostrzec szare sylwetki okrętów wojennych na redzie.
Dało to okazję do wykorzystania znajomości tych sylwetek poznanych podczas żeglowania i odgadywania: „nasze czy ruskie”. Nie znałem jeszcze wtedy pełni tragicznych skutków poprzedniego dnia…Czytaj dalej.
ODCINEK 47- CZYLI COLONEL O ETYKIETOWANIU
Wiele lat temu byłem z czarterowa załogą na tychże Alandach i jako jeden z postojów wybrałem Bomarsund. (…) Same ruiny twierdzy pewnie nie nakłoniłyby mnie do wizyty, gdyby nie wątek polski. Nie wszyscy pamiętają, że Adam Mickiewicz wiązał ogromne nadzieje z powstaniem tzw. II Cesarstwa francuskiego, licząc na to, że Francja rozgromi zaborcze tyranie. Ogarnięty entuzjazmem wyjechał do Turcji, tworzyć legiony polskie i żydowskie, podczas czego zresztą zmarł na cholerę. Ten sam bonapartowski entuzjazm przyniósł ostatnie dzieło napisane przez poetę. Powstało ono po ŁACINIE! Ad Napolionem Tertiam Caesarem Augustum ode in Bomarsundum captum – brzmi pompatyczny tytuł, a sama oda jest niemniej pompatyczna, o czym możemy przekonać się z tłumaczenia Jana Kasprowicza Czytaj tutaj.
ODCINEK 48 – CZYLI COLONEL O TYM, ŻE NIE RÓŻNIMY SIĘ OD RESZTY ŚWIATA
Byłem na uroczystym wręczeniu nagród „Rejs Roku”. Wręczono 51 „Srebrny Sekstant”, mimo, iż pierwsza edycja pochodzi z roku 1970 (dwukrotnie zdarzyło się rozmnożenie nagród). Pierwszy w historii „Srebrny Sekstant” dostał kapitan Andrzej Rościszewski za opłynięcie „Śmiałym” Islandii. Nagrodzony drugą nagrodą Aleksander Kaszowski (za przejście cieśniny Pentland Firth „Eurosem” bez silnika) był obecny na tegorocznej gali, mógłby być ojcem albo nawet dziadkiem laureatów.
Poprzedni raz miałem okazję spotkać go w morzu ponad 30 lat temu. Wracaliśmy z rejsu do Kilonii…Czytaj dalej.
ODCINEK 49 – CZYLI COLONEL O ZAMIESZANIU
Minął sezon (choć dla szczęściarzy minął niekoniecznie), nie byłem pewny, czy z powrotem żeglarskiej zimowej pory, wrócę do pisania tych tekścików. Minionej zimy miałem wątpliwości, czy nie stałem się już nudny. Jednak oczekiwania Dyrekcji SSI oraz, co ważniejsze Czytelników, skłoniły mnie do próby pisania nadal.
A więc zaczynamy kolejną, czwartą już, część cyklu. Dla mnie osobiście ma to taki sens, że w jakimś stopniu zapełnia „puste” miesiące. A mam nadzieję, że to co piszę sprawia odrobinę przyjemności i Czytelnikom, a jeśli nie przyjemności, to chociaż taki pożytek, że zawiera subiektywne wspomnienia z czasów powoli zapominanych….Czytaj dalej.
ODCINEK 50 – CZYLI COLONEL NADAL O ZAMIESZANIU
Realizuję dziś obietnicę z poprzedniego odcinka i wracam do nazewnictwa dawnych typów jachtów: oficjalnego i potocznego.
Ostatnio pisałem o jachtach typu „Vega”, drewnianych slupach budowanych w długiej serii w Szczecinie. Ich poprzednikiem był typ „Conrad II” także projektu konstruktorów Ryszarda Langera i Kazimierza Michalskiego, zaprojektowany w miejsce pierwszej wersji autorstwa inż. Piotra Niewmierzyckiego z 1958 r., która, z powodu zbyt wysokich kosztów produkcji, nie doczekała się realizacji.
„Conrad II” był jedną z pierwszych powojennych konstrukcji zaprojektowanych i budowanych w Polsce….Czytaj dalej.
ODCINEK 51 – CZYLI COLONEL O TOASTACH
Odcinek jubileuszowy o piciu za zdrowie marynarki radzieckiej i Kriegsmarine. Minister zdrowia ostrzega: ALKOHOL SZKODZI ZDROWIU...Czytaj dalej.
ODCINEK 52 – CZYLI COLONEL O TYM, CZY WYSTARCZY RAZ
Starsze pokolenie na widok tytułu tego tekstu będzie mieć natychmiastowe skojarzenie. Tak, Beryl i Miles Smeetonowie, angielskie małżeństwo, które na 46-stopowym, zbudowanym w 1939 roku w Hong Kongu keczu „Tzu Hang” chciało opłynąć Przylądek Horn, w czasach kiedy nie było to oczywiste dla jachtów.
Pierwsze podejście (w 1958 roku ze znanym samotnikiem Johnem Guzzwellem w załodze) skończyło się wywrotką na skutek uderzenia „rogue wave”, utratą masztów, uszkodzeniami kadłuba i zranieniem Beryl. Mimo to zdołali doprowadzić jacht do Chile i wyremontować go.. .. Czytaj dalej.
ODCINEK 53 – CZYLI COLONEL O KAWIE I MINUSACH
Organizm budzi się rano i pierwszą jego myślą jest: „KAWY!”
Ale jak tu zrobić kawę, kiedy przed pierwszą kawą organizm nie jest zdolny do działania? To bardzo poważny argument przeciw samotnemu żeglowaniu. Niemal decydujący. Problem w tym, że nawet jeśli organizm posiada na jachcie załogę, to taka dajmy na to załogantka budzi się godzinę później, niż jej organizm woła o kawę i, zanim jeszcze wypełźnie z czeluści forpiku, gdzie mieszkają goście, już węszy uroczym noskiem, czy na stole w mesie pachnie kawa….Czytaj dalej.
ODCINEK 54 – CZYLI COLONEL O WYŻSZOŚCI ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA NAD ŚWIĘTAMI WIELKIEJ NOCY
Starsi czytelnicy znów po samym tytule wiedzą wszystko!
Dziesięć lat temu odszedł Jan Tadeusz Stanisławski, Profesor Mniemanologii Stosowanej:
“Mamy pewne mniemania o sobie. Moje mniemania niekoniecznie muszą się zgadzać z pańskimi mniemaniami na mój temat, a moje – z pańskimi na pański temat. Następuje styk mniemalny, czyli zderzenie wyobrażeń i obraza gotowa. Chcąc sobie coś udowodnić, zaczynamy od zwrotu: – „Ja panu pokażę!”. Obraźliwość staje się w ten sposób motorem postępu: pokazując sobie coś nawzajem, być może osiągniemy coś nowego. Kiedy się jedzie samochodem, zakłada się z góry złośliwe działanie przedmiotów martwych i istot żywych. Jest to tak zwane domniemanie złośliwości. Podejrzewamy o złośliwość wszystkich, poza sobą.”...Czytaj dalej.
ODCINEK 55 – CZYLI COLONEL O DUCHU ŻEGLARSTWA
Nie każdy żeglarz zadaje sobie pytanie PO CO żeglujemy? Poświęciłem temu przed ponad trzema laty numer 3 tych felietoników. Pisałem tak:
„Patrząc obiektywnie, trudno jest powiedzieć, co każe ludziom żeglować. Oczywiście, znajdą się wśród milionów żeglarzy, tacy których motywuje kariera, zarobki, popularność. (…). Są tacy, którzy czynią to dla rywalizacji z innymi albo po to, by coś udowodnić samym sobie. To wszystko jest ludzkie, normalne i oczywiste.
Ale miliony innych żeglarzy nie kieruje się takimi motywacjami. Idą na morze, bo ono jest. (…) A więc odpowiedź na pytanie „Po co?” brzmi: NO BO TAK!”
Dziś poczułem potrzebę powrotu do rozważań na ten temat, ograniczając się jednak tylko do jednego aspektu. Żeglowanie BO TAK zderza się z żeglowaniem dla bicia rekordów. ...Czytaj dalej.
ODCINEK 56 – CZYLI COLONEL O LECIE ZIMĄ
Tytułowe lato, to formalnie pora roku obowiązująca u Szymona. A jakie to lato? A proszę bardzo, cytat z relacji z 22 tygodnia rejsu na stronie www.zewoceanu.pl :
„W końcu jest wszystko jak należy, podręcznikowo wręcz. Jest zimno (2-5C w kabinie), mokro (deszcz, śnieg, śnieg z deszczem) i wieje w tyłek. Zazwyczaj 6-7B momentami 8B, ale są to 2-4h przesilenia, więc nie nazwę tego sztormem. No i niż, niż’a pogania. Jak w Tańcu Węża na weselu, jedzie jeden za drugim. Tak sobie właśnie wyobrażałem żeglugę na tych szerokościach.…Czytaj dalej.
ODCINEK 57 – CZYLI COLONEL O HISTORII I LEGENDACH
Wczoraj w Pucku obchodziliśmy 98 rocznicę Zaślubin Polski z Morzem. W okresie międzywojennym czyniono z tego dnia wielkie święto, podobnie działo się i w ostatnich latach, gdy do Pucka zjeżdżali kolejni prezydenci RP. Dla mieszkańców Wybrzeża jest to nadal ważna data….Czytaj dalej.
ODCINEK 58 – CZYLI COLONEL O TYM CO MÓWI BOCIAN
Godzinę temu przyleciał bocian.
Pierwszy w tym roku. Pokołował nad łąką i zarządził: KONIEC ZIMOWEJ PORY. JEST WIOSNA, CZYLI SEZON. No to piszę dla Was i dla siebie ostatni zimowy felietonik 2017/2018. Na przystani jeszcze lód ale prace przy łódkach powoli ruszają. ..Czytaj dalej.
ODCINEK 59 – CZYLI COLONEL O SŁONECZNYM POŻEGNANIU LATA
…. Wczoraj TEQUILA „poszła w górę”. Zima, choć jest plus 16 w słońcu zaczęła się. Oznacza to, że Z KAŻDYM DNIEM BLIŻEJ DO WIOSNY. Najpierw jednak czekają nas ciemności, sztormy, zapewne deszcze i prawdopodobnie niewiele prawdziwej zimy, najgorsze co może być. Nastawmy się więc na przeczekanie...Czytaj dalej.
ODCINEK 60 – CZYLI COLONEL KONTROWERSYJNIE O ŚWIĘTOWANIU
Już za moment będzie Narodowe Święto Niepodległości, przez bezmyślnych i niedouczonych zwane Dniem Niepodległości. Takowy jest obchodzony 4 lipca w Stanach Zjednoczonych, a jak na razie 52 stanem nie jesteśmy i z pewnością nam to nie grozi, raczej już braterskie stowarzyszenie z zupełnie innym mocarstwem….Czytaj dalej.
ODCINEK 61 – CZYLI COLONEL O NIEDOKOŃCZONYCH SYMFONIACH
Dawno, dawno temu ogromne wrażenie wywarła na mnie VIII Symfonia h-moll Franciszka Schuberta. Dopiero później, po pierwszym wysłuchaniu dowiedziałem się, ile zamieszania i przeróżnych interpretacji jest wokół jej historii….
…
Niedokończona symfonia to dysharmonia, a morze dysharmonii nie lubi. Pajkowska to żeglarka z wieloma znacznymi rejsami na koncie, szczególnie startami w oceanicznych regatach jedno-i dwuosobowych. Honorowana nagrodami Rejs Roku i Żeglarz Roku. Pozostał cierń błędów i nieporozumień. Zostawmy jednak już za sobą historię, teraz pisze się nowa część symfonii. Pajkowska płynie!
ODCINEK 62 – CZYLI COLONEL O PALECIE BARW I ODCIENI
Powszechnie, choć nie każdy, ekscytujemy się WIELKIMI REJSAMI. Joanna Pajkowska, Szymon Kuczyński, Zbigniew Gutkowski, Maciej Sodkiewicz i inni „polarnicy”, są mniej lub bardziej bohaterami zbiorowej wyobraźni żeglarzy, a niekiedy i szerokiej publiczności.
Takie to czasy: media i reklama, powszechny pęd do sławy, każą bić rekordy, wprowadzać coraz bardziej drobiazgowe, posunięte czasem do absurdu kryteria dla „wyrównania szans”, a czasem, coraz częściej, dla stworzenia nowej kategorii, w której „nasz” człowiek może być najlepszy….Czytaj dalej.
ODCINEK 63 – CZYLI COLONEL O ŁEBIE NOSTALGICZNIE
Dawno, dawno temu, w Łebie mieszkało siedmiu braci. Choć dobrzy żeglarze, nie skalali się nigdy pracą, żyli z rabowania statków, które ugrzęzły na przybrzeżnych mieliznach lub wręcz rozbiły się w sztormie o ląd. Całe dnie spędzali w gospodzie, pili, tabaczyli, grali w karty, nie raz komuś i w łeb dali albo dzéwczã zbałamucili. Wystarczyło jednak, by ktoś zawołał: „Okręt na sztrądzie!”, a rzucali wszystko, by zająć się pirackim rzemiosłem. Któregoś razu ich łódź zatonęła w sztormie,
ODCINEK 64 – CZYLI COLONEL O INSPIRACJI PSIĄ WACHTĄ
Czasy dzielą się na „moje” i „nasze”. Moje, to te wspaniale związane z własnymi wspomnieniami, kiedy wszystko było dobre, dziewczyny piękne i mogliśmy wszystko, nawet jeśli to „wszystko” oznaczało: „tyle, na ile waaadza pozwoli”. Nasze, to dzisiejsze, gdy wszytko jest złe, nieudane, nie może się udać, rolnicy mają zawsze klęskę (urodzaju lub nieurodzaju), pogoda zawsze jest inna, niż w prognozie (której nie umiemy zrozumieć), no i oczywiście wszystko idzie ku gorszemu... Czytaj dalej.
ODCINEK 65 – CZYLI COLONEL O TYM, ŻE STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE
Narażę się wielu i to zapewne z wielu stron. Mnóstwo fajnych żeglarzy alergicznie reaguje na samo słowo „szanta”. Inni znowu, bez wyryczenia kilku najpopularniejszych utworów szantopolo, nie wyobrażają sobie żeglowania, a już na pewno nie żeglowania w tawernie lub przy ognisku.
Mnie osobiście bardzo boli przekształcenie przez suwerena kilku naprawdę dobrych piosenek, takich jak „4 piwka”, czy „Keja” Poręby albo „Hiszpańskie Dziewczyny”, czy „Maui”, właśnie w owo szantopolo. ...Czytaj dalej.
ODCINEK 66 – CZYLI COLONEL O TYM, ŻE HERBATA TO TRUCIZNA
Od dziesiątków lat nie piję herbaty. Nie lubię. A po za tym mi szkodzi.
„Odkryłem” to w prehistorycznych czasach, kiedy byłem podatny na chorobę morską i niemal każdy wielki rejs do Jastarni, czy Helu okazywał się „rejsem do Rygi”. Zdarzyło mi się dojechać do Helu w fazie pierwszych symptomów choroby, a więc dumny z siebie powędrowałem z załogą do restauracji, bodaj jedynej wówczas w tym mieście. Kapitan przed dalszym pływaniem pić piwa nie pozwalał, kolację mieliśmy zaplanowaną na jachcie, takich egzotycznych napoi, jak cola w Polsce jeszcze nie znano. Skończyło się kawą („po turecku”, w szklankach bez uszka i koszyczka) oraz herbatą. Wypiłem więc herbatę. Jeszcze zanim wyszliśmy na ulicę Waltera, dziś przywróconą do nazwy Wiejska, już poczułem się źle. Podróż do Rygi odbyłem po drodze do portu, a do Gdyni wróciłem przenicowany dokładnie.…Czytaj dalej.
ODCINEK 67 -CZYLI COLONEL O ZAKOŃCZENIU PRZERWY
Zimowa przerwa w żeglowaniu kończy się. Zima emeryta była pełna wydarzeń, brakło nawet mocy przerobowych na pisanie tych felietoników. Teraz już całkiem czasu zabraknie, trzeba przygotować Piękną do wodowania, które w tym roku w Pucku wyznaczono wyjątkowo wcześnie.…Czytaj dalej.
ODCINEK 68 -CZYLI COLONEL O TYM, ŻE NIC NIE JEST WIECZNE
Lato skończyło się 17 października o 1508. Wtedy to TEQUILA wylądowała bezpiecznie na zimowym łożu. Zanim do tego doszło było kilka przygód, silnik po raz pierwszy w tym sezonie powiedział „Basta!” i zaniemówił, potem mielizna na refulowanym właśnie torze z Kuźnicy, pomoc sympatycznego rybaka z tego portu, w międzyczasie okazało się, że jakiś geniusz musiał latem położyć coś ciężkiego na zmagazynowanym łożu, co zaowocowało pogięciem śrub rzymskich M20 i wykluczającym ustawienie jachtu zbliżeniem łap do siebie. Zanim jacht doszedł do Pucka, łoże udało się naprawić, potem już prace przy roztaklowaniu poszły błyskawicznie, no i… zima…..Czytaj dalej
ODCINEK 69 – CZYLI COLONEL O PODMORSKIM PAROWOZIE
Ostatnią chronologicznie z tych zatokowych wielkich przygód była Kuźnica. Przygoda była tym ciekawsza, że był to jedyny port zatokowy, gdzie po raz pierwszy wchodziłem samodzielnie, jako KAPITAN, a nie załoga. A żeby było ciekawiej, przechodziłem od Pucka na skróty Kuźnicką Jamą i do tego oczywiście bez żadnych pomocy nawigacyjnych. Na zdjęciach poniżej widać przejście, dziś zablokowane przez nowy falochron (obecnie droga na skróty prowadzi mniej więcej w jedną trzecią odległości pławy „KUŻ” od główek). Trzeba było żeglować z Pucka w kierunku „suchej rewy” i tuż przed mieliznami wejść w Kuźnicką Jamę, mając za rufą kępkę wielkich drzew (Beka) w ujściu Redy, a na kursie mniej więcej ostatnie domy od strony Chałup….Czytaj dalej.
ODCINEK 70 – CZYLI COLONEL O WYŻSZOŚCI TRADYCJI NAD TECHNOKRACJĄ
Ktoś napisał niedawno o niechęci żeglarzy do realnego przyjęcia układu jednostek SI, z czego ma wynikać używanie wciąż „dziwnych” jednostek, jak węzły, stopnie Beauforta, czy rumby. Ma to wynikać z bezwładu lub lenistwa umysłowego albo ostatecznie z tradycji.
Tak, układ SI jest prosty, oczywisty i spójny. No i do tego „obowiązujący”. Odstąpienie od jardów, funtów, galonów, czy łoszadinych sił ma, przynajmniej dla kontynentalnego Europejczyka, sens głęboki i praktyczny. Nikt dziś nie porównuje mocy silników ze zdolnością pociągową perszerona, nie mierzymy odległości długością przedramienia lub kciuka, nie używamy słupa rtęci w pomiarach ciśnienia, za to wielekroć musimy przeliczać różne wielkości, do niedawna czyniąc to w zasadzie w pamięci….Czytaj dalej
ODCINEK 71 – CZYLI COLONEL MIĘDZY SYBERIĄ, A DYPKĄ
Po krótkiej przerwie wróćmy do Kuźnicy. Miejscowość od strony cypla wydaje się kończyć „Czerwoną Oberżą” i budynkiem informacji turystycznej z kafejką internetową, który grał rolę komisariatu Policji w serialu z 2014 roku „Zbrodnia”.
Tymczasem kilkusetmetrowy spacer na wschód doprowadza nas do… Syberii. Tak nazywa się niewielkie satelitarne osiedle Kuźnicy. Skąd ta nazwa, nie wiem. Jest teoria, że przez dziesięciolecia mieszkały tam na pustkowiu tylko trzy rodziny, inna głosi, że to tak daleko na wschód, a jeszcze inna, że jest tam chłodniejszy mikroklimat….Czytaj dalej.
ODCINEK 72 – CZYLI COLONEL O PRZECIWSTAWNYCH STRONACH MISJI DON JORGE
Wrodzone lenistwo podsunęło mi pomysł. Dlaczego mam się męczyć, pisać sam mój tekst, jeśli mogę podeprzeć się czyjąś pracą? Postanowiłem tak uczynić, a kogo wykorzystać, jeśli nie Autorytet?
Sięgnąłem do świeżo czytanych “Biegunów” Olgi Tokarczuk. Jej pisarstwo jest niełatwe, przez „Księgi Jakubowe” brnę i nie wiem, czy przebrnę, ale akurat „Bieguni” to rzecz czytająca się wdzięcznie, a do tego przynosząca wiele skojarzeń żeglarzowi. ....Czytaj dalej.
ODCINEK 73 – CZYLI COLONEL O GREKACH, DZIECIACH I ŻEGLARZACH
Znów wracam do Noblistki. W „Biegunach” pojawia się wątek, gdy mąż śledzący, a może usiłujący zrozumieć, zaginioną żonę, trafia w jej notatkach na słowo kairos. Autorka, dość przewrotnie opisując czynione przez bohatera historii poszukiwania znaczenia tego słowa, prowadzi go do wielu za wyjątkiem jednego. Kairos, καιρός, to bóstwo właściwego momentu, przełomowej chwili. Szerzej: to czas rozumiany jako moment, chwila, teraźniejszość… .Czytaj dalej.
ODCINEK 74 – CZYLI COLONEL O MAGII TAMTEJ STRONY
Nie, nie chodzi dziś o drugą stronę lustra. Można się za to zastanawiać, czy to „tamta”, czy „ta” strona. Dla mnie, związanego przede wszystkim z Gdynią i Zatoką Pucką to z pewnością tamta strona. Odwrotnie powiedzą moi przyjaciele znad Zalewu Szczecińskiego. O tej właśnie krainie dziś chcę napisać parę słów. Użyłem określenia „zalew”, tak jak to się potocznie mówi, lecz faktycznie miejscem wspomnień będzie Roztoka Odrzańska, płytki lejek, do którego uchodzi Odra. A dokładnie: Stepnica….Czytaj dalej.
ODCINEK 75 – CZYLI COLONEL O ZGUBNEJ FASCYNACJI PRECYZJĄ
Zima się kończy definitywnie. Pierwszy i, mam nadzieję przedostatni, dzień zimy mieliśmy w tym roku w miniony piątek. Od dwóch dni znów słońce grzeje, pąki na drzewach buzują, kwiaty wychylają się z ziemi, bociany urzędują na gniazdach. Ruszyły przygotowania łódek. Ba, są tacy co już wodują. W ostatnim zimowym tekście wypada zamknąć remanenty. Zacznę od czegoś, co dla młodszych, niż pięćdziesięciolatkowie, będzie bajką o żelaznym wilku.
Listopadowy felietonik na temat sensowności używania tradycyjnych jednostek w nawigacji, a nie powszechnie obowiązującego układu SI, wzbudził trochę dyskusji. Sprowadzało się to do dywagacji nad sensownością dokładności w nawigacji…. Czytaj dalej.
ODCINEK 76 – CZYLI COLONEL MIĘDZY LATEM, A ZIMĄ
Latem zastanawiałem się, czy wrócić do pisania tych felietoników. Czy pokonać wrodzone lenistwo? Czy nie zmęczyłem Czytelników? Czy nie mógłbym robić czegoś ciekawszego? Ostatecznie jednak wracam. Jak pisałem w pierwszym odcinku, noszącym datę 27 listopada 2013 (!) roku, traktowałem tę pisaninę jako sposób na przetrwanie zimy. Nie spodziewałem się, że pomysł będzie trwał tak długo. W tym roku może ta terapeutyczna rola być podwójnie ważna, gdy kaprysy dyktatora pozbawiają nas kawałek po kawałku tak elementarnej wolności, jak wyjście do parku, czy lasu. Dodatkowo dobijające są absurdy niektórych ograniczeń, a mnie osobiście oburza także ich konstytucyjna nielegalność…Czytaj dalej
ODCINEK 77 – CZYLI COLONEL NA ZAKOŃCZENIE I POCZĄTEK ROKU
Zacząć mi wypada od przeprosin dla Czytelników. Dwa miesiące temu wróciłem do pisania „Zimowej pory” zapowiadając aktywność w trudnym dla wszystkich czasie. A tu minęły dwa miesiące milczenia. Tym razem zimowa pora okazała się zbyt trudna. Czułem się jak w oblężeniu, niemal codziennie dowiadując się o czyjejś śmierci – niekoniecznie z wprost z powodu Covid19….Czytaj dalej
ODCINEK 78 – CZYLI COLONEL PANDEMICZNIE ALE NIE PANICZNIE
Nasze życie stanęło na głowie. Rząd nam funduje coraz to nowe sukcesy oraz zmiany zasad. To śmieszna strona codzienności. Niestety jest i strona tragiczna. Codziennie niemal dowiaduję się o śmierci kogoś, kogo znałem, lub kogoś osobiście nieznanego ale jakoś dla mnie znaczącego. Tylko drobna cząstka tych odejść to naturalny proces, wszak „z mojej półki już biorą”. Reszta to wróg szalejący po świecie … Czytaj dalej
ZIMOWĄ PORĄ 79 – CZYLI COLONEL O POWROCIE DO ŻEGLOWANIA TRADYCYJNEGO
To Góra Rowokół, która znajduje się między Łebą, a Rowami. Mimo, iż położona jest w linii prostej dobre 6 km od wybrzeża, to z racji swojej wysokości jest z morza świetnie widoczna. 115 m nad poziomem morza oznaczają, że dominuje nawet nad wydmowymi wzgórzami na pierwszym planie. Dodatkową wartością jest kształt – z każdego kierunku niemal regularny stożek – jak wulkan z książeczek dla dzieci…. Czytaj dalej
ODCINEK 80 – CZYLI COLONEL O KOŃCU ZIMOWEJ PORY
Tegoroczna zimowa pora była wyjątkowo zła. Nie dość, że długo trwa zimno, to ogólnie czas jest depresyjny. Choroby, pogrzeby, kryzysy, niewykonalne plany. Wszędzie dookoła.
Ponieważ głupi mają szczęście, to moja rodzina dostała amortyzator: urodził się Ignacy. Jest promyczkiem radości, może będzie kiedyś czwartą generacją skipperów w rodzinie. …Czytaj dalej
ODCINEK 81 – CZYLI COLONEL O BARWACH ŻYCIA
Nikt nie zwrócił uwagi, że w maju na odcinku 80 ogłosiłem zakończenie tego cyklu. Cykl został pomyślany jako pomost między jednym, a kolejnym sezonem żeglarskim, jak pisałem w odcinku pierwszym: „sposób na przetrwanie zimy”.
Wiosną spodziewałem się, że sezon 2021 będzie moim ostatnim, pomost między nim, a nicością byłby bez sensu. Dlatego też enigmatycznie i nieco dwuznacznie ogłosiłem koniec Zimowej Pory, z wielkiej litery, acz bez cudzysłowu. Czytaj dalej
ODCINEK 82 – CZYLI COLONEL O POWROCIE NA DRUGĄ
Jakiś czas temu pisałem o magii drugiej strony. Chodziło mi o przeciwną stronę Polski, o magię Zalewu Szczecińskiego, w tamtym tekście konkretnie Stepnicy. Ale Zalew to więcej miejsc dla mnie magicznych. postanowiłem więc dziś wrócić w te magiczne strony. Dziś Wolin, miasteczko, które przez dziesięciolecia było dla mnie tylko legendą. W tamtych czasach pływałem po Zalewie sporymi jachtami, najczęściej traktując go tylko jako przedpokój między morzem, a Trzebieżą. Tym gorzej dla Wolina, bo właściwie nie leży on już nad samym Zalewem, a nad łączącą Zalew z morzem Dziwną. Czytaj dalej.
ODCINEK 83 – CZYLI COLONEL W PRIMA APRILIS
Przez kilka lat zwyczajowo pisałem na prośbę Don Jorge jakieś primaaprilisowe żarty. Czasem przechodziły bez echa, czasem udawało się kogoś nabrać, raz spotkały mnie wyzwiska od człowieka, który nic nie pojął ale zaślepiła go niepojęta dla mnie nienawiść. W tym roku żartu nie będzie, przynajmniej nie w moim wykonaniu. Za ścianą wojna, o sytuacji w kraju nic nie powiem, żeby nie ściągać na SSI głupich dyskusji ale każdy wie… U mnie ruszają przygotowania do sezonu i to jest dobra wiadomość. O tym jednak napiszę w relacji z sezonu, którą chciałbym publikować sukcesywnie.
Dziś ogłaszam KONIEC ZIMY. Koniec zimy to koniec „ZIMOWEJ PORY”. Jest to tym razem koniec definitywny. Formuła się wyczerpała i niezależnie od okoliczności nie będę do tego cyklu wracał….Czytaj dalej