TEQUILA 2020 dni 6, 7, 8

2020-06-04 czwartek

Stoimy w Łebie. Cały dzień deszczowy, poświęciliśmy go na różne prace niezbędne. Najważniejsze było uruchomienie autopilota. Otworzyliśmy – okazało się, że jest wilgoć, a więc suszenie termowentylatorem. Potem hydrofobowy “9 in 1”. Po skręceniu Szwagier ruszył. Drobna kalibracja i wszystko działa. Doszedłem do wniosku, że woda wchodzi po tłoku. Musze przemyśleć, jak zabezpieczyć go na przyszłość.

 

Potem jeszcze wymiana sprężynki w kabestanie (rok temu zastąpionej przez sprężynkę z długopisu), porządki, sprzątanie, przegląd aktualności leków w apteczce, no spacerek po Łebie połączony z zakupami.

 

20202-06-05 piątek

W dzień nadal deszczowo. Z prognoz wynika, że poprawi się późnym popołudniem. Cały dzień lenimy się. Wychodzimy do Ustki o 1800. Nagrodą jest dawno niewidziane słońce, a potem ogromny księżyc niemal w pełni. Jazda piękna. Wchodzimy do portu tuż przed pierwszą w nocy. Nagle Rado postanawia się wykąpać w basenie, nie wiadomo dlaczego z kablem, który ma podłączyć na kei. Wypływa bez kabla. Wyciągamy drugi, resztę załatwimy rano.

 

2020-06-06 sobota

Postój w Ustce. Wieje z zachodu i za dużo, jak na emeryckie pływanie. Rano proste trałowanie czteroramienną kotwiczką pozwala wydobyć kabel leżący na głębokości niemal pięciu metrów. Wtyk do gniazda w kokpicie jest SUCHY! Co robi IP65! Podobnie wtyczka i gniazdo Euro. Suszeniu podlega tylko “polsko-niemiecka” wtyczka na końcu kabla.

Potem długa wyprawa po mieście. Pierwszym punktem jest złożenie kwiatka i zapalenie znicza Edkowi “Gale” Zającowi.

 

 

Przy okazji taka refleksja: kabel 230V z lądu ZAWSZE NAJPIERW PODŁĄCZAJMY DO JACHTU, A POTEM DO SŁUPKA. Przy odłączaniu odwrotnie. To chroni przed porażeniem, a w razie przypadkowego wrzucenia końca do wody przed masowym połowem ryb.

RELACJA DZIEŃ PO DNIU