Porozmawiajmy o bolidach – 1

Mamy przerwę pomiędzy Prada Cup, a 36 America’s Cup. To porozmawiajmy o jachtach, prawdziwych bolidach wyścigowych. Wystarczy powiedzieć, że w jednym z dotychczasowych biegów osiągnięto 53,5 węzła, a trzykrotne przekroczenie prędkości wiatru nie jest sensacją.

Jak przystało dla jachtów żaglowych zaczniemy od napędu: żagli. Od dawien dawna Puchar Ameryki jest wyścigiem nowych technologii. Tak stało się i tym razem.  Żagle są stawiane na jednakowych, dostarczanych przez organizatorów masztach o wysokości 26,5 m nad pokładem. Grot nie przekracza 145 m2, fok 90. Przewidziano jeszcze rolowany CodeZero do 200m2 – tu autorzy formuły AC75 chyba nie docenili swojego dzieła: trudno sobie wyobrazić zastosowanie tego żagla przy tak często i tak błyskawicznie wykonywanych manewrach.

Maszt ma przekrój “półeliptyczny” na obu tylnych krawędziach stawiane są “płótna” grota. Na obu? Ano tak: grot składa się z dwóch, połączonych na liku wolnym “płócien”, tworzących zmienny profil skrzydła. Tak to od klasycznych żagli, poprzez maszt-skrzydło i przez segmentowe skrzydło trzy lata temu wróciliśmy do żagla ale jakże wyrafinowanego.

Tu zespoły miały spore pole do popisu. Dla takiego obserwatora jak my, groty poszczególnych łódek się nie różnią. Faktycznie decydująca jest zdolność kształtowania miekkiego profilu skrzydła. Gołym okiem widać tylko, że dwa jachty mialy bomy, a dwa nie. Drugie rozwiązanie jest dużo trudniejsze konstrukcyjnie ale efektywniejsze. Dokładniejsze przyjrzenie się pozwoli dostrzec różnice w mechanice: cięgłach, szotach, trymlinkach. Nie widać całej części softwarowej: czujników przekazujących niezbędne informacje załodze i, zapewne, dużo więcej ich gromadzących do póżniejszych analiz na lądzie.

Już w trakcie cyklu regat pojawiła się nowość.  Batwing (skrzydło nietoperza) – okazało się, że przy dużych prędkościach groty mają za dużą powierzchnię. Siła napędowa jest wystarczająca ale nadmiar powierzchni generuje zbędne opory. Ponieważ pomiaru żagla dokonuje się na listwach Amerykanie zaczęli wycinać tylny lik między listwami i powstało takie coś jak na ilustracji.

Continue reading “Porozmawiajmy o bolidach – 1”

No i po finale

A więc po finale. Challengerem w Pucharze Ameryki został włoski team “Luna Rossa – Prada – Pirelli” prowadzony przez włosko-australijską parę: Bruni – Spithill.

Wynik 7:1 słusznie pokazuje, że walka była dość jednostronna. O pierwszym dniu już pisałem, drugi był właściwie bez historii, przegrane przez “Ineos” prestarty, a potem było już tylko nieprzerwane i systematycznie rosnące prowadzenie “Luna Rossy”.

Wtedy nastąpiła niespodziewana przerwa. W Auckland wykryto DWA przypadki koronawirusa i rząd nowozelandzki wprowadził 3 poziom restrykcji zakazując wszelkich zgromadzeń i imprez masowych. Włosi źle to znosili, doniesienia medialne mówiły o jakichś protestach i pogróżkach, a nawet “ultimatum”. Brzydkie. Na szczęście władze wychwyciły i objęły kwarantanną kontakty tych dwóch zarażonych i obniżyły poziom lockdownu.

W sobotę mógł się odbyć trzeci dzień finałów. Był bardzo ciekawy. W biegu 5 Ben Ainslie wykonał szaleńczy manewr wchodząc między Włochów i boję startową. Efektem był falstart i kary dla obu teamów. Za szarżę i naruszenie wirtualnego obrysu “Luna Rossy” Anglicy dostali drugą karę, chwilę potem karę absolutnie omyłkowo zniesiono, a nieco później przywrócono. Do tego “Ineos” musiał omijać łódź telewizyjną, która nie miała prawa się znaleźć na “boisku”. Skutkiem tego zamieszania po pierwszej halsówce Włosi prowadzili, a potem tradycyjnie powiększali prowadzenie. No i było 5:0.

Tu mój komentarz: Wejście Ainsliego było nadmiernie agresywne, o włos od fizycznej kolizji, która mogła się źle skończyć dla obu łódek. To niedopuszczalne. Pokazało w moich oczach frustrację Ainsliego, który mając w sumie wolniejszy jacht (w każdym razie wolniej wychodzą na foile i wolniej wykonujący zwroty) popelniał coraz więcej błędów.

Prestart biegu 6 Ainslie po raz pierwszy wygrał. Prowadzenie z minimalną przewagą obronił do końca i było 5:1. Kolejny dzień miał być ostatnim. Dwa biegi bez historii, lepsze prestarty Włochów i rosnące prowadzenie od startu do mety. Ostatecznie Puchar Prady zdobyli Włosi wynikiem 7:1.

“Luna Rossa” była jachtem efektywniej żeglującym na wiatr i z wiatrem, w każdym razie w panujących lekkich warunkach wiatrowych. Zarówno sternicy, jak cały team pracowali skutecznie, świetnie się rozumiejąc i emanując spokojem.

No i powstało pytanie jak po niemal dwumiesięcznej przerwie w walce podejmą rozpędzonych Włochów faworyzowani Nowozelandczycy? Większość fachowców typuje ich zwycięstwo. Przekonamy się po 6 marca.

 

 

Rozpoczęły się finały Prada Cup

13 lutego rozpoczęły się finały Prada Cup, które mają wyłonić challengera do tegorocznych, zaplanowanych na marzec, 36 Regat o Puchar Ameryki. Przypomnijmy, że w poprzednich etapach odpadł jeden z pretendentów: amerykański jacht “American Magic”. Wydarzenia były dramatyczne: upatrywani jako faworyci Amerykanie po poważnym błędzie omal nie utracili swojego jachtu, zdołali go odratować, lecz w półfinałach przegrali gładko z włoską “Luna Rossa”.

Finały są rozgrywane do 7 zwycięstw, czyli maksymalnie 13 biegów, w kolejnych dniach po dwa pojedynki. Mierzą się w nich wspomniani Włosi z brytyjskim Teamem INEOS, którego sternikiem jest multimedalista Ben Ainslie. Zaczęło się znów sensacyjnie: Włosi wygrali dziś dwa pierwsze biegi, przy czym pierwszy z ogromną przewagą, po grubym błędzie Anglików w walce przedstartowej. W drugim biegu zaczęło się od wyrównanego startu, jednak potem przewaga Włochów już tylko rosła.

Wniosek jest tylko jeden: W NASTĘPNYCH BIEGACH SENSACJĄ BĘDZIE BRAK SENSACJI!

Transmisje na żywo i z odtworzenia można oglądać na You Tube, szukając “Prada Cup finals”. Warto oglądać, są “obudowane” dobrą grafiką, fachowym komentarzem i dodatkowymi informacjami. Ponadto na YT można znależć dwa różne polskie studia komentatorów, w tym najlepszych polskich zawodników meczowych. 

Zawody są rozgrywane według niemal klasycznych reguł regat meczowych. W walce przedstartowej każdy jachtów stara się zająć najkorzystniejszą pozycję, tu lepszą pozycję ma jacht na prawym halsie. W razie falstartu trzeba wrócić na właściwą stronę i ponownie wystartować. Potem jest 4 do 6 przejść po polu regat, halsując i idąc z wiatrem, z zakazem wychodzenia poza nie. Ewentualne protesty sędziowie rozpatrują natychmiast komunikując decyzje zainteresowanym i obserwatorom. Kary polegają na “oddaniu 50 m przeciwnikowi. Jak dotąd decyzje były trafne i przez nikogo nie kwestionowane.

 

Zmiana na stronie z 7 lutego 2021

CZY WARTO MIEĆ WŁASNY JACHT – tekst o tym zamieściłem w dziale WODĄ. Możecie poczytać TUTAJ.

Zmiana na stronie

Zamieściłem w dziale o sobie link do nagrania w portalu zeglarski.info: https://zeglarski.info/artykuly/film-opowiesci-z-wiatru-i-soli-andrzej-remiszewski/

AMERICA GO HOME – FORZA ITALIA

No i mamy 4:0. Można było się spodziewać ale jednak kibice liczyli na przedłużenie półfinałów. W pierwszym biegu walka wydawała się wyrównana, poczynając od prestartu, z początku minimalne prowadzenie zmieniało się, jednak stopniowo zaczęło być widać przewagę Włochów.

Ostatecznie wygrali o pół minuty i Amerykanie stanęli pod ścianą. I pod tą ścianą zostali dosłownie rozstrzelani. “Luna Rossa” wystartowała pierwsza i potem już tylko powiększała przewagę doprowadzając ją do niemal pięciu minut. Brawo Spithill, brawo Bruni!

EDIT: W tym ostatnim biegu na jachcie amerykańskim były też kłopoty technicze – foile “nie chciały” sìę opuszczać do wody, co kilkakrotnie opóźniło wykonanie zwrotów. 

Teraz Włochów czeka rozpoczynający się 13 lutego finał do 7 zwycięstw. Mam nadzieję na wyrównaną walkę z brytyjskim INEOS. Włosi nieustannie doskonalą i swój  bolid i pracę załogi, która zaczyna być perfekcyjna i wykonywana ze spokojną i rozważną pewnością siebie. Czy oczekujący od dawna Anglicy ich czymś zaskoczą, czy zostaną zaskoczeni? Oba teamy mają przed sobą dwa tygodnie pracy. Kto lepiej odrobi lekcje?

WŁOCHY – USA 2:0

pPo pierwszym dniu półfinałów “Luna Rossa” prowadzi z “American Magic” 2:0. Oba wyścigi determinowały wygrane przez Włochów rozgrywki przedstartowe. Potem już tylko konsekwentnie odjeżdżali Amerykanom, wygrywając pewnie i z dużą przewagą. Zauważyć mależy, że “Patriot” jest nieco szybszy (pobił też rekord prędkości: 53.31 kn) ale przepływa dłuższą drogę. Strata na odległości nie jest kompensowana oszczędnością czasu na mniejszej liczbie zwrotów.  Tempo ich wykonywania i zdolność rozpędzania się bolidów może imponować.

W końcówce drugiego biegu “Patriot” znów miał klopoty z utrzymaniem pionowej pozycji, tym razem jednak bez konsekwencji. Także Włochom przydarzył się błąd w tym biegu, lecz nie wpłynęło to na wynik.

Dziś kolejne dwa wyścigi, Amerykanom został niewielki margines – mogą przegrać jeszcze tylko raz. Po tym, co dziś zobaczyliśmy, trudno im dawać większe szanse.

FORZA ITALIA?!

Szalone regaty

Solidarność

Jak pamiętamy, pierwsza dwudniowa runda Round Robin w Pucharze Prady, eliminacji mającej wyłonić przeciwnika dla Nowozelandczyków, zakończyła się efektownym lotem jachtu amerykańskiego.

Natychmiast po wywrotce został on postawiony i wtedy okazało się, że tonie. W akcji ratowniczej uczestniczyły wszystkie zespoły, no i oczywiście służby z Auckland.

“Patriot” został wyjęty z wody i wtedy okazało się, że w dnie zieje potężna dziura. Gorzej, burta i dno są spękane na dużym obszarze. Stało się jasne, że Round Robin, a może cały Puchar, dla Amerykanów się zakończył. Tak byłoby, gdyby startował jeden team więcej – byliby skazani na ostatnie, czwarte miejsce. Co oznaczała faktyczna sytuacja -piszę niżej.

Round Robin ciąg dalszy

Tymczasem dwie pozostałe załogi miały do rozegrania resztę eliminacji.  Oczywiście stawały na starcie wyścigów “z duchem”, w których powinni zmierzyć się z Amerykanami. Ponadto musieli spotkać się ze sobą i tu znów Anglicy okazali się lepsi od Włochów.

Wbrew pozorom jednak, nie były to regaty bez historii. Ostatni rozegrany pojedynek był pasjonujący. Już poprzednio walka przedstartowa była zacięta, a w tym biegu wręcz, jakby spotkały się dwie 30-stopowe łódki. Potem prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie, oba teamy żeglowały momentami bok w bok, rozwijając prędkości do 50 węzłów. Ostatecznie minimalnie wygrał Ben Ainslie i “INEOS GRENADIER” z kompletem punktów wszedł do finału Pucharu Prady.

Oczekiwać tam ma na zwycięzcę półfinału, który do 4 zwycięstw ma rozegrać drugi w Round Robin (Włosi) z… trzecim. A trzecie miejsce, z zerowym kontem zajęli Amerykanie. Mogą nawet trzy biegi oddać walkowerem, jeśli potem wygrają kolejne cztery z rzędu, to oni zmierzą się z Anglikami o prawo rywalizacji w 36AC. Nie zapominajmy o jednych z poprzednich regat o Puchar, kiedy w walce do 8 zwycięstw, przegrywali z Nową Zelandią 0:7, by ostatecznie wygrać 15:7!

Wyścig z czasem

Tymczasem Amerykanie z pełną determinacją  i ogromnym wsparciem gospodarzy, teamu Nowej Zelandii, walczyli o uratowanie jachtu i zainwestowanych w start milionów dolarów. Na pewno bliżej 200, niż 100!

Chyba się udało. “Patriot” zszedł na  wodę z efektowną ogromną łatą odbudowanej konstrukcji, na której umieszczono flagi konkurencyjnych teamów na znak podziękowania za solidarną pomoc.

Moje pierwsze wnioski

Jest pasjonująco, jest świetnie, jest tak, jak tego oczekujemy od tej imprezy.

Jachty AC75 okazały się niesamowitymi bolidami, zasługującymi na miano żeglarskiej Formuły 1. A rozwijane prędkości – jak dotąd rekord Brytyjczyków to 50,5 węzła – i zdolność manewrowania w locie są niewyobrażalne jeszcze kilka miesięcy temu.

Są to przy tym jachty nieustannie doskonalone, a załogi panują nad nimi coraz lepiej. Zwrot Anglików wykonany jednym łukiem, jednym wychyleniem steru przy nieprzerwanym locie z prędkością ponad 30 węzłów mógł powalić obserwatorów na kolana.

Jachty są różne.  Jeden łatwiej i szybciej startuje do lotu, inny jest szybszy ostro na wiatr, inny łatwiej (?) manewruje. Jedni latają bliżej wody, inni nieco wyżej.

Wydaje się, że decydują jednak ludzie, a nie sprzęt. I, jak dotąd, zrobiły nam się prawdziwe regaty meczowe. W zasadzie wygrywa ten, kto popełni mniej poważne błędy.

Praca zespołu sędziowskiego (z naszą Zofią Truchanowicz w składzie) wydaje się znakomita, decyzje są szybkie, jednoznaczne i chyba bezbłędne. No i modyfikacje reguł zmierzają ku usprawnieniu regat, a nie utrudnianiu teamom życia. W odróżnieniu od wielu poprzednich imprez nie widać prób wygrywania regat kruczkami formalnymi.

Co przed nami

Od piątku półfinały USA – Włochy, do czterech zwycięstw, czyli maksimum siedem biegów.
Rozgrywane będą dwa biegi dziennie od 29 do 31 stycznia. Gdyby potrzebny był 7 bieg, to po jednodniowej przerwie odbędzie się on 2 lutego.
Czy Amerykanie po dokonaniu jednego cudu, dokonają drugiego i wrócą do formy z grudnia? Oto jest pytanie! W wyścigach styczniowych zdecydowanie zawodził podział pracy i komunikacja w ich załodze. Na zewnątrz nie wyciekły konflikty i rozliczenia winnych wypadku i generalnie słabych startów.  Jakaś dyskusja wewnętrzna musiała jednak być. Czy przyniosła rezultaty, a wyczyn dokonany przez cały skład teamu przy remoncie jachtu scementował drużynę?
Jeśli to się udało, to czekają nas pasjonujące noce.

(zdjęcia ze strony 36 AC)

Co z tobą Ameryko?!

Zakończyła się  pierwsza z trzech “trzydniówek” Prada Cup. Pretendenci się spotkali każdy z każdym po dwa razy. I mamy sensacje.

Jedną z nich jest postawa Brytyjczyków: Team INEOS wygrywa wszystko, tak jak przed Bożym Narodzeniem wszystko przegrywał. Korekty techniczne, zdaje się dość istotne poprawiły zdolność do startu i utrzymania się w locie, a Ben Ainslie i jego ekipa wydają się jak dotąd świetnie przygotowani i bezbłędni.

Na przeciwnym biegunie znaleźli się Amerykanie, wygrywający w grudniu, a dziś przegrywający co się da. Można odnieść wrażenie, że z każdym biegiem popełniają więcej błędów. Teraz kilka dni przerwy, ciekawe, czy zdołają się pozbierać i wyciągnąć właściwe wnioski, czy nerwy nadal będą odgrywać rolę decydującą.

Warto obejrzeć do końca!

Od piątku będzie się działo. Szczęście Amerykanów, że jest ta przerwa…
Mnie oni bardzo zastanawiają. Odbieram, że żeglują nerwowo i coraz bardziej nerwowo. Choć jako laik nie umiem wskazać błędu, który poprzedził wywrotkę… Tzn. grot oparł się o niewyluzowany baksztag. Ale czemu? Coś się zacięło (dlaczego?), czy ktoś zaspał, czy jakiś błąd w komunikacji, czy nagła skokowa zmiana kierunku i siły wiatru??? Warto też zauważyć, ze o ile jacht Nowozelandczyków po wywrotce wystarczyło tylko trochę podholować i działanie zanurzonego foila dało wystarczający impuls by wstał w dobrej formie, o tyle tu potrzebna była cała akcja, wypompowanie wody, no i chyba co nieco powypadało do wody (uszkodzone, czy tylko luźno zmagazynowane?). 

No i Włosi. Na tle Amerykanów brylują, z Anglikami przegrali dwa razy. Z wyników czasowych mecze wydają się dość wyrównane, szczególnie drugi pojedynek. “Luna Rossa”  chwilami “lepiej chodzi” od “Ineos” ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeśli nic się nie zmieni, to Anglicy są w stanie wygrać z nimi wszystkie biegi.

Pozamiatane? Otóż nie! Nie dość, że to dopiero 1/3 rundy wstępnej – regulamin rywalizacji jest taki, że ekipy zajmujące 2 i 3 miejsce walczą w meczu o wejście do finału, gdzie zwycięzca spotka się z najlepszym z rundy wstępnej. I dopiero ten mecz wyłoni rywala dla Nowozelandczyków w Pucharze Ameryki.

Będzie ciekawie!