3 marca odbyło się, niestety przy niskiej frekwencji, doroczne Walne Zebranie Sprawozdawcze SAJ. Rada Armatorska otrzymała absolutorium za rok 2017. Sprawozdanie Rady Armatorskiej ciągle jest dostępne dla członków na wewnętrznym forum SAJ.
Wręczyliśmy Nagrodę Honorową SAJ Marcinowi Palaczowi. Nagrodę przyznano za wieloletnie bezpieczne i skuteczne pływanie po Bałtyku na małym prywatnym jachcie, za bezinteresowną pomoc o doradztwo dla wielu żeglarzy, za publikacje w ŻAGLACH oraz “Przewodnik po portach Południowej Szwecji”.
Przy okazji poinformowano, że podczas warszawskich Targów “Wiatr i Woda” pojawi się kolejna książka Marcina Palacza, przewodnik po 70 portach i przystaniach morskich w Polsce. Oto treść laudacji dla Laureata:
Rada Armatorska postanowiła przyznać w roku 2018 Nagrodę Honorową SAJ dla osoby, której działanie żeglarskie może być wzorem dla innych, szczególnie w zakresie statutowych celów Stowarzyszenia Marcinowi Palaczowi.
Wybór z pośród czterech zgłoszonych przez członków SAJ kandydatur nie był łatwy.
Zgłoszono panią Izabelę Jarząbek, osobę która nie miała wcześniej żadnego kontaktu z żeglarstwem i która bezinteresownie udzieliła pomocy Henrykowi Widerze w sytuacji, kiedy jego jacht leżał rozbity na wybrzeżu francuskim.
Zgłoszono dwójkę: Dobrochna Nowak i Szymon Kuczyński – nie, wcale nie za trwający włąsnie rejs non-stop dokooła świata, nie za zdobycie Hormu. Za wzorcowe i zespolowe przygotowywanie szeregu oceanicznych rejsów na małych jachtach.
Zgłoszono także, po raz drugi już, Tadeusza Lisa – armatora małego jachtu, który szerokiej publiczności dał się poznać ze swoich poradnikowych artykułów w SSI Jerzego Kulińskiego. Niewielu wie o ogromnej i bezinteresownej pomocy, także finansowej, jakiej udziela żeglarzom oraz o pomocy dzieciakom, dając im szansę zajęcia się nie tylko komputerem i smartfonem.
Wybraliśmy jednak Marcina Palacza.
Marcin urodził się w 1964 roku w Warszawie. Żeglować zaczął w wieku lat mniej więcej dziesięciu, w żeglarskiej sekcji przy szkole podstawowej nr 17 nad Wisłą na Saskiej Kępie i w pobliskim klubie MKSW-SWOS nr 2. Po skończeniu podstawówki, wybrał XXXV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa, bo w szkole tej powstała klasa o profilu żeglarskim. W SWOS-ie, pod okiem trenerów Henryka Ziemkiewicza, Krzysztofa Ligowskiego i Janusza Kuźwy przeszedł regatową ścieżkę od Optymista, poprzez Cadeta, 420-tkę, po 470-tkę. Między treningami i regatami oswajał zakupioną przez mamę składaną łódź żaglową „Mewa”. W trakcie sportowej kariery natknął się na wymóg uzyskania „patentów”. Formalną żeglarską edukację zakończył w 1980 roku na stopniu „sternika jachtowego (bez pełnych uprawnień)”.
Absorbujące studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a potem praca zawodowa (także na UW, gdzie obronił doktorat), czasowo odsunęły żeglarstwo na plan dalszy. Dopiero po latach powrócił turystycznie na Mazury. Jako właściciel Maka-666 o nazwie „Messalina” przekonał się, że:
- a) jest możliwe posiadanie jachtu mimo pewnego oddalenia akwenu od domu.
- b) własna łódka to zupełnie inna jakość, niż czarterowanie.
Około 2000 roku wpadł w orbitę wpływów żeglarskich „internetowych oszołomów”, komunikujących się wtedy na łamach usenetowej grupy pl.rec.zeglarstwo. Szalone, obrazoburcze idee o swobodzie żeglowania, opartego o wiedzę, zdrowy rozsądek, odpowiedzialność, przygotowanie, a nie o formalne wymogi, patenty i certyfikaty, padły na podatny grunt.
Dyskusje na p.r.z, a także lektura Subiektywnego Serwisu Informacyjnego Jerzego Kulińskiego i jego książek zaowocowały również inną inspiracją: czas ruszyć na szersze wody, na Bałtyk. W 2005 roku kupił w Szwecji 30-letni jacht typu Albin Vega o nazwie „Lotta” i w charakterze debiutującego na morzu załoganta został tym jachtem dostarczony przez trzech doświadczonych kolegów z Lysekil w Kattegacie do Górek Zachodnich. Już miesiąc później ruszył w pierwszy własny rejs na Bornholm i do Szwecji, w towarzystwie Agaty i Krzyśka, którzy z pokorą przyjęli fakt, że obowiązkowe coroczne żeglowanie z ojcem, będzie się teraz odbywać na Bałtyku. Obecnie, po latach, najczęściej żegluje jednak samotnie, licząc że wkrótce żeglowaniem zarazi wnuki.
W ciągu ostatnich 13-tu sezonów odwiedził „Lottą” setki bałtyckich przystani w Szwecji, Danii, Niemczech i Polsce, a nawet w Kaliningradzie. Napisał wydany w 2015 roku przewodnik po wodach południowej Szwecji. Bałtyckim doświadczeniem dzieli się również w „Żaglach” oraz na prowadzonej przez siebie stronie www.albinvega.pl.
W ciągu najbliższych kilku dni ukaże się kolejna książka, tym razem przewodnik po polskich portach i przystaniach morskich. Obie książki uzyskały rekomendacje Rady Armatorskiej.
Marcin Palacz żegluje bez rozgłosu, bezpiecznie i skutecznie. Znany jest z chęci bezinteresownej pomocy każdemu żeglarzowi