Odwiedziłem Trzebież

Latem 2015 roku odwiedziłem Trzebież. Jacht stał oczywiście w porcie rybackim, tanio i sympatycznie (po za brakiem prysznica) ale oczywiście postanowiłem (wspomnienia, nostalgia i…. instynkt obywatelski) zajrzeć do CENTRALNEGO OŚRODKA ŻEGLARSTWA IM.. ANDRZEJA BENESZA będącego własnością POLSKIEGO ZWIĄZKU ŻEGLARSKIEGO.

Pospacerowałem, zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć telefonem. Oto garść z nich.

Fot. 1. Ciemne chmury nad ośrodkiem – gromadzą się nie tylko na niebie. W tym pustym dziś basenie umiejętności zdobywała „połowa” polskich żeglarzy, wtedy zdarzało się, że równocześnie manewrowało ty na żaglach kilka dużych i bardzo dużych jachtów.

Fot. 2 Po zaparkowaniu w porcie rybackim ruszam na spacer, furtka gościnnie otwarta, nie trzeba chodzić przez dziurę w płocie jak dwa lata temu, kiedy jeszcze w COŻ był czynny prysznic. Basen B praktycznie pusty.

Fot. 3 Spacer wzdłuż basenu daje kolejny sygnał, stan ogrodzenia i zieleni wskazuje na daleko idącą „troskę” właściciela o swój (?!) majątek.

Fot. 4  Ugruntowuje to wrażenie widok bałaganu na kei, a przecież zaraz za płotem powinien być reprezentacyjny trakt spacerowy Trzebieży. Powinien…

Fot. 5 A stan nabrzeża i pirsu T mówi, że to nie tylko dbałość o zwykła estetykę i porządek

Fot. 6 ZAKAZ WSTĘPU NABRZEŻE WYŁĄCZONE Z EKSPLOATACJI. Czyż to nie symbolizuje togo, co pokaże na kolejnych zdjęciach? Tyle, że napis winien brzmieć:

ŻEGLARZOM WSTĘP WZBRONIONY

 

Fot.7 Udało się zwodować i (częściowo!) otaklować kilka jachtów.

Fot. 8. Hmmm…. nawet drewniany kadłub potrafi rdzewieć w tym porcie.

Fot. 9 Ale te jachty chyba mają być motorówkami. A może silniki też wyjęte?!

Fot. 10 Pokład „Śmiałego” – smutek i żal

Fot. 11 Nie cała flotylla znalazła się na wodzie, znacznie liczniejsza jest „flota lądowa”. I tu nasuwa się pytanie: A może te jachty na wodzie nie zostały zwodowane? Może one zostały nie wyjęte z wody na miniona zimę jak „Kapitan Głowacki”?! Czyżby bałagan na pokładzie „Śmiałego” tez trwał od zeszłego roku?!

 

Fot. 12 Krok dalej nóż otwiera się w kieszeni, a kpt. Kazimierz Haska w grobie się przewraca. Nazwa na łożu jest myląca, acz symptomatyczna: rzeczywiście dziwne jest takie traktowanie zabytkowego już drewnianego jachtu.

Fot. 13 Pamiętamy jeszcze gościnne wejście od strony portu rybackiego i hotelu. Wejście główne to kolejny symbol: „Żeglarzom wstęp wzbroniony.” Dodatkowo brama strzeżona jest przez ledwo poruszająca się na nogach panią ochroniarz z dużej profesjonalnej firmy, najwyraźniej zaalarmowaną moim pojawieniem się na pustym terenie.

– Co pan tu robi?

– Spaceruje i robię zdjęcia… widzę, że pani pilnuje. A kto waszą firmę zatrudnia?

– Pezetżet… ale ten Uherek tu się jeszcze kręci…

– A wie pani, że z drugiej strony furtka jest otwarta i można też przejść nabrzeżem?

– Wiem ale mi kazali pilnować tylko żurawia.

Fot. 14 Za zgoda pani ochroniarz zawracam do budynków. Na szczęście zrobienia zdjęcia Uherkowi nie liczę ale udokumentujmy i to. W budynku głównym „tętni życie”

Fot. 15 A w dawnej stołówce jeszcze dwa lata temu była tawerna.