NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ, CZYLI PO BITWIE O GOTLAND

Tekst ten ukazał się pierwotnie w SSI Jerzego Kulińskiego.

 

Nigdy nie startowałem w Bitwie. Nie jestem z temperamentu regatowcem, brak mi umiejętności, kondycji i zdrowia oraz nie dysponuję odpowiednimi środkami. Ale jeżdżę samochodem, nie startuję w F1 i kibicuję,​ jeżdżę na rowerze ale się nie ścigam i kibicuję Majce oraz innym i tak dalej.
Kibicuję też Wojownikom.

Co roku pojawiają się głosy, że Bitwa to przesadne ryzyko, żeby zmienić termin albo wręcz zakazać.
Zakażcie motosportów, kolarstwa, narciarstwa,​ jezdziectwa, ba piłki ręcznej, bo to wszak niebezpieczne! Przypomina się “Powrót z gwiazd” Lema. Grupa astronautów wraca po upływie kilku pokoleń (sami postarzeli się o kilka lat) i zastaje ludzkość “mli mli”. Ludzie pozbawieni genu ryzyka i agresji, wszystko zabezpieczone świat zamiera.

Czy BoG jest niebezpieczna? Niby tak, z reguły jest trudna pogoda. Kończy ją drobna część zawodników. Ale nie! Nie ma poważnych wypadków,​ nie​ ma awarii innych, niż typowe dla zwykłych imprez regatowych. W tym samym czasie rokrocznie są poważniejsze “zdarzenia” od tych podczas BoG.
Dlaczego Bitwa jest bezpieczna?

 

Bo jest przemyślana i przygotowana.
Zacznijmy od ludzi. Posłużę się  dwoma przykładami: Dyrektor Krystian Szypka – doświadczony na oceanie samotny regatowiec, inicjator BoG i rekordzista trasy.
Sędzia główny Tomasz Konnak, regatowiec i edukator wyczulony na sprawy bezpieczeństwa.
(Polecam jego tekst sprzed roku na zpokladu.pl pt. “Bitwa o Gotland, trudne regaty, czyli jak można się lepiej przygotować”). Dodajmy, że jest on laureatem Nagrody Honorowej SAJ dla żeglarza,​ który może być wzorem, m.in właśnie za promowanie zasad uczciwości, rzetelności i bezpieczeństwa w regatach.
Zawodnicy: nie trafi tam każdy, komu “zachce się startować “. Wpisanie na listę uczestników wymaga akceptacji organizatorów. Zarówno sprzęt,​ jak wyposażenie podlega weryfikacji i musi spełniać sensownie adaptowane wymagania międzynarodowych przepisów. Inspekcja techniczna jest szczegółowa i skrupulatna.
Zawodnicy przechodza szkolenia bezpieczeństwa, nie wiem jak w 2019, ale poprzednio prowadzone przez wicedyrektora SAR.
Funkcjonuje dedykowany system lokalizacji,​ śledzenia i łączności.
Regatom towarzyszy kilka załogowych dużych jachtów – “Aniołów”, asystujących w razie kłopotów i dodatkowo pośredniczących w łączności.

Tak krytykowana decyzja o starcie w terminie została podjęta świadomie, po analizie prognoz. Miało wiać silnie ale dając jeden bajdewindowy hals do boi zwrotnej. Opóźnienie oznaczałoby słabszy wiatr, lecz zmuszający do halsowania na wciąż wysokiej i skotłowanej fali, duzo większe zagrożenie awariami. No a przedłużenie regat o dobę,​ nie bez znaczenia dla bezpieczeństwa – wytrzymałość zawodników ma swoje granice.

Wszystko to się sprawdziło! Epatuje się laików proporcją 3:17. Lecz zauważmy, że awariom uleglo tylko kilka jachtów (jeden maszt i jedno urządzenie sterowe), które o własnych siłach dotarly do portów. Dodajmy awarię nawigacji, zapewne rzutującą na możliwość samosterowania całkiem sprawnym po za tym jachtem. Większość wycofań to były suwerenne i świadome, bardzo rozsadne, właśnie BEZPIECZNE,​ decyzje zawodników. Obraz komplikuje poważna​ kontuzja skippera “Konsala 2”, którego musiał ewakuować SAR (po zaskakująco długiej, choć ostatecznie skutecznej akcji). Nie znamy okoliczności zdarzenia, być może to połamanie ręki mogło się zdarzyć w każdych innych okolicznościach. Po prostu nie wiemy. Ale to 5% zawodników i bez ofiar,​ w kontraście z równoległym dramatem załogi jachtu po za regatami.

Dodajmy, że regaty są sponsorowane przez prywatne firmy. Zawodnicy startują na swoim i za swoje, dokładając do interesu. Jeśli płyną na cudzych jachtach,​ to za świadomą zgodą ich właścicieli. Nie słyszalem też, by kwestionowali to ubezpieczyciele. A wszyscy czynią to dobrowolnie.

ZABRANIA SIĘ ZABRANIAĆ!

Pada jeszcze jeden argument,​ mający tym razem pozory słuszności. Otóż czasem,​ jak w tym roku angażuje się ratowników. Ratowanie życia jest na mocy konwencji międzynarodowej bezpłatne,​ SAR finansowany jest z budżetu państwa,​ czytaj z kieszeni każdego z nas. Do tego ratowników zaangażowanych tu, może zabraknąć gdzie indziej,​ no i narażają oni zdrowie, a może życie.
Prawda,​ lecz jeśli przez nieuwagę potkniemy się o porzuconą na chodniku hulajnogę i złamiemy tękę, to pogotowie też przyjedzie na koszt obywateli, a zabraknie go w innym miejscu. Zakażmy hulajnog i chodzenia po chodnikach.
Ratownicy ponoszą ryzyko, podobnie jak wielu ludzi dobrowolnie uprawiających niebezpieczne zawody. Skandalem są tylko niskie, obraźliwie niskie płace w SAR! To jednak zależy od Pana Ministra, a nie od organizatorów BoG.

 

Nie przypadkiem Bitwa to kwalifikacje do wielkich światowych imprez! Zamiast krytykować wspierajmy!

NO I ZABRANIA SIĘ ZABRANIAĆ!
Nikt nie musi startować.​ Nikt nie musi kibicować.
Ale zamiast zrzędzić warto poznać fakty.​ Nie oczekuję tego od poniektórych “zawodowych ludzi morza”. Od żeglarzy jednak tak.
NIECH KAŻDY ŻEGLUJE SOBIE JAK LUBI.
Ja na przykład ósmy dzień czekam na lepsze warunki w Kołobrzegu ale inaczej lubie żeglować,​ mam inny sprzęt i nie jestem Wojownikiem.