Kloster – Klasztor Żeglarza na wyspie Hiddensee

Nie, nie, nie… nie wysyłam Czytelników do klasztoru. Tak po prostu Wujek Gugiel w smartfonie przetłumaczył tytuł strony internetowej, na której szukałem informacji o porciku Kloster. Opis tego miejsca nie znalazł się w „Wybranych portach Niemiec Wschodnich”, nie zostało wybrane. Ponieważ w sąsiednim Vitte już byłem, postanowiłem tym razem zatrzymać się na nocleg przed wyjściem na morze właśnie w Kloster. Podejście do Kloster jest na mapce na str. 293, a tutaj dodaję zrzut z ekranu aplikacji Navionicsa.

 

Podejście jest dobrze oznakowane, łatwe, choć miejscami wąskie – w dobie elektroniki dostępne dniem i nocą. Najtrudniejsze są rozgałęzienia torów, gdzie brak uwagi może „wystawić” nas na mieliznę. Na kolejnym zrzucie z Navionicsa widać oznakowaną południową pławą kardynalną kamienistą mieliznę po prawej. Tu trzeba uważać. Zaraz potem długa keja (na rysunku napis GERMANY) to przystań statków pasażerskich. Uwaga: nie dość, że obracając się zajmują cała szerokość portu i robią śrubami potężne wiry, to jeszcze na całym podejściu mają bezwzględne pierwszeństwo przed jachtami, obojętne wchodzącymi, czy wychodzącymi.

 

Jachty stają na dalbach przy pomostach p lewej. Bosmani „upychają” je, najpierw dobierając wielkością do stanowisk, a potem wciskając na przykład w poprzek ruf jachtów, które weszły wcześniej i misternie kombinując ze szpringami. Tak to wygląda:

 

Budka hafenmeistrów widoczna w dolnym lewym rogu planiku. Prąd i woda na kei, płatne systemem „wrzuć monetę”. Wodę tam bardzo oszczędzają i wobec tego restrykcyjnie wydzielają.

Do wygodnych łazienek trzeba iść dookoła portu, w razie sprzątania jest jeszcze jedna toaleta już porcie pasażerskim. Po za tym łazienki zawsze otwarte, prysznic „wrzuć monetę” 1 Euro. Niestety jakość sprzątania jest taka „postenerdowska”.

Bliżej kei pawilony: sklepik pamiątkarski i samoobsługowa restauracja, z której można wygodnie siedząc obserwować ruch w porcie. Szczególnie przypadło mi do gustu zimne piwo „vom Fass”, pite siedząc na schodkach knajpki, na miękkich poduszkach i do tego w przewiewie w najgorętszy dzień rejsu.

Z ogłoszeń wynika, ze w piątki bosmani „zapraszają na grilla żeglarskiego z muzyką”, nie było okazji sprawdzić.

Na koniec jeszcze o Hiddensee. To świetna okolica do wypoczynku. Praktycznie żadnych samochodów, żadnego znanego z polskich „kurortów” jarmarku i wrzasku.

Można chodzić (i jeździć na rowerach) od Bałtyku po rozlewiska, od plaż, po wzniesienie, na którym stoi latarnia Dornbusch, od ptasich rezerwatów po komfortowe pensjonaty i stadniny koni.

Sierpień 2018