Wystąpiłem z KOD

OŚWIADCZENIE

 

W zeszłym tygodniu minęły czwarte rocznice: apelu Krzysztofa Łozińskiego „załóżmy Komitet Obrony Demokracji” i pierwszego spotkania w Warszawie zwołanego przez Mateusza Kijowskiego. Dokładnie dziś z kolei jest czwarta rocznica dnia, gdy po uzgodnieniu z Radkiem Szumełdą, ogłosiłem zwołanie pierwszego spotkania dla powiatów wejherowskiego i puckiego. Z kilkudziesięciu zaproszonych, przyszło 3 grudnia do wejherowskiej restauracji 13 osób. Wybraliśmy współliderów: Jacka Kędrę i Marka Chronia. Mówiłem wtedy, że najważniejsze jest, byśmy byli obecni w każdej gminie i byśmy byli gotowi do współorganizowania do wyjścia na ulice, gdy będzie trzeba i można. Był entuzjazm. Wszędzie. Tak się to zaczęło.

Potem była „sprawa Mateusza Kijowskiego”, zarzuty mu stawiane (do dziś niejasne dla mnie w jakim stopniu słuszne), hejt wzajemny stron do dziś trwający i, moim zdaniem, totalna nieudolność pierwszego zarządu, komisji rewizyjnej – których jednak absolutnie nie winię: wiem jak się działa w takich warunkach jak oni. To można było wyprostować, nadrobić. Tak się jednak nie stało.

Jedna z przyczyn to totalitarny walec miażdżący Polskę. To od nas prawie nie zależy. To zniechęca ogół obywateli. To paraliżowało i determinowało reaktywne (wyłącznie) działania KOD.

Lecz jest druga, ważniejsza strona medalu: KOD jest niezorganizowany, niesprawny. W sprawach programu drepcze w miejscu, w sprawach samoorganizacji też. Nie zajmujemy się tym, co ważne. Demonstrujemy chaotycznie, tym chaosem i brakiem skuteczności zniechęcając i ogół obywateli i własnych członków. Za głęboko praktykujemy podziały polityczne i skrajny, nieprzytomny antyklerykalizm, zamiast równowagi i dopuszczania różnych poglądów. Nie tylko w tym jednak problem. Problem wewnętrzny jest poważniejszy:

Od początku nie umiemy rozmawiać ze sobą wewnątrz KOD, ani z partnerami z zewnątrz. Powtarzam w koło:

Nie umiemy słuchać partnera.

Nie odpowiadamy na to, co mówi, tylko na to co nam się wydaje, ze mógł sobie pomyśleć.

Nie rozumiemy sensu kompromisu, musimy w 100% osiągać swoje, a najlepiej zniszczyć „przeciwnika”.

Rodzi to agresję, polemiki ad personam, a potem nienawiść wzajemną.

Tak dzieje się bez przerwy. Mam tego dość. Zajęty prowadzeniem ogólnopolskiego stowarzyszenia żeglarskiego nie mam czasu, ani możliwości angażować się w działalność kodowską na szczeblu regionu lub kraju. Uważam zresztą, że nie umiałbym tego, o czym pisałem powyżej zmienić, nie umiałbym poprawić działania KOD, nie umiałbym wygrywać wyborów wewnątrz Stowarzyszenia. I nie chcę! Byłem tylko krytykiem, co z racji braku czynnego zaangażowania pachniało krytykanctwem.

Od dawna doskwierał mi sposób wewnętrznego dialogu w KOD, a raczej brak. Obserwacja tego zjawiska powodowała nieuchronne angażowanie się i wdawanie w nadmierne, w sumie niepotrzebne, polemiki, bo nie trawię głupoty ani chamstwa. Powodowało także duże zaangażowanie emocjonalne, na czym cierpi moja praca żeglarska i moje zajęcia związane z pisaniem różnych tekstów. Od zimy nosiłem się z tą myślą i wreszcie, po czteromiesięcznym resecie w morzu, podjąłem w październiku decyzję.

Występuję z KOD.

Nie chcę formalnie firmować, nie umiem i nie mam siły zmieniać. Nowe tchnienie, jakie wniósł zjazd krajowy 23 i 24 listopada, daje cień nadziei, że może być inaczej ale hejt, który od początku nowemu zarządowi towarzyszy, oraz wydarzenia u nas w regionie, tę nadzieję zmniejszają. Beze mnie!

Idea KOD jest nadal dla mnie wartością.

O ile mi pozwolicie, to pozostanę sympatykiem i współpracownikiem powiatowej grupy wejherowskiej. I tak niczym więcej realnie dotąd się nie zajmowałem, także zresztą  z powodów, o których piszę wyżej, jeśli już to w zakresie niewielkim, To się nie zmieni.

Z dniem dzisiejszym składam rezygnację. Od grudnia wstrzymuję płatność składki. Wypiszę się także z grup zamkniętych: KOD Pomorze Członkowie i Członkowie KOD. O ile admin mnie nie usunie pozostanę w grupie KOD-Pom Wejherowo. Chciałbym pozostać w otwartej grupie KOD Pomorze. (…)

Jako swoisty „testament” przyjmijcie – najważniejsze sprawy dla KOD to:

  1. Uczenie się dialogu, i dyskutowania.
  2. Budowa struktur lokalnych stowarzyszenia, w każdym powiecie grupa, w każdej gminie nasz człowiek.
  3. Nauka praktycznej demokracji wewnątrz KOD oraz lokalnie, w gminach.
  4. Kontrola wyborów.
  5. Zabieranie głosu publicznie przesz statutowe organy KOD, a nie tylko poprzez nieustanne manifestacje na coraz nowe tematy.
  6. Docieranie do mediów.
  7. Gotowość do udziału, współorganizowania wielkiego zrywu, majdanu, o ile nadejdzie czas. Co najmniej pierwsze 4 punkty, a moim zdaniem także 6 i 7 to zadanie nasze, tu w powiecie.

„Wolności oddać nie umiem” – nie damy się!

25 listopada 2019