Wybory samorządowe – przedwczesne uwagi dyletanta

Wyniki wyborów samorządowych jeszcze nie podliczone i nie ogłoszone, analizy socjologiczne i polityczne dopiero się zaczną. Tym niemniej, jako laik i dyletant mogę sobie pozwolić na własną analizę zaczną wielcy profesorowie.

W pierwszych komentarzach dominuje pogląd o zwycięstwie PiS i klęsce PO. Nie byłbym tak pochopny, nie wiemy jak będzie wyglądać różnica głosów po ogłoszeniu oficjalnych wyników, może się ona okazać mniejsza, niż nam się teraz wydaje. Tym niemniej pewne wnioski mogę zaproponować. Zacznę niejako od końca.

Frekwencja: z relacji podczas dnia wyborczego i z osobistego oglądu wynikało, że zainteresowanie wyborami jest zaskakująco duże. Ostatecznie frekwencja wychodzi chyba największa w ciągu ostatnich wielu wyborów, nieznacznie większa, niż cztery lata temu. W kontekście niskiej frekwencji w wielkich miastach, tym bardziej warto zwrócić uwagę na wzrost frekwencji „w terenie”. To cos oznacza – warto, by socjologowie pokusili się o analizę. Ja z tego wzrostu się cieszę (o spadku powiem potem).

Wyniki partii – drobnica: Praktycznie znikł ruch imienia Palikota, czy jak on się tam zwie. Było to niby oczywiste, bo brak mu działaczy i struktur w terenie. Tu jedynym sukcesem jest przejście Roberta Biedronia do drugiej tury prezydenckiej w Słupsku (?!). Podobnie nie wykazała się dziwaczna Demokracja Bezpośrednia i z podobnych przyczyn doraźnych. Kolejna klęska to narodowcy – tu zjawisko „poniżejdwuprocentowości” jest trwałe i nie stała się żadna sensacja, co dobrze świadczy o Polakach. Cała ta drobnica nie wpłynęła w żadnym stopniu ani na przebieg kampanii, ani na wyborców, ani na ostateczne wyniki i nic nie wskazuje, by miała wpłynąć na wybory roku 2015. Rozczarowaniem dla zainteresowanych był ośmieszający wynik „nowej siły” Korwin-Mikkego. Cztery procent, wyraźnie poniżej progu, jest satysfakcjonujące dla wielu komentatorów. Trzeba jednak pamiętać, że słabością KNP jest także brak struktur i działaczy terenowych, w wyborach parlamentarnych za rok można spodziewać się wyniku wyraźnie wyższego, zapewne około 8%.

Wyniki partii – gruba czwórka: Gruba ale nie do końca – SLD wyraźnie od pozostałej trójki odstaje. Gdyby otrzymał swój wynik za rok, a moja prognoza co do KNP się sprawdziła. A co gorsza (lepsza?) można się spodziewać kolejnej rundy nieporozumień i walk, może nawet definitywnego rozpadu. Z drugiej strony, istnieją różne partie zielonych, ruchy miejskie i alternatywy obywatelskie – sądzę, że SLD –Lewica Razem ma do zmarnowania nie 8, a dobre 15% wyborców.

Rewelacją wydaje się PSL. Wydaje się! PSL wziął swoje, kilka dziesiątych procenta więcej, niż cztery lata temu. Dobrze, ustabilizuje to partię wewnętrznie, da Platformie koalicjanta w sejmikach. Alenie liczyłbym na wynik wyższy, niż lekko ponad 10% w wyborach parlamentarnych za rok. NA czym więc polega sukces PSL? Ano na tym, że został osiągnięty po 7 latach lojalnego udziału w rządach (swoisty ewenement dla PSL), po kadencjach współrządzenia w samorządzie, bez żadnego efektu zmęczenia wyborców.

PiS – przeskakuję tu kolejność wyniku ze względu na to, iż o Platformie chcę rozpisać się szerzej. PiS wykazał się przede wszystkim stałością swego elektoratu, utrzymał swoich i przygarnął nowych. Kogo? Zaryzykuję twierdzenie, że trochę zebrał z dawnego elektoratu SLD i trochę pozyskał ze wzrostu frekwencji, czyli wyborców, którzy poprzednio nie głosowali. Być może szczególnie wśród młodych, wchodzących w wiek wyborczy, którzy nie pamiętają lat 2005-2007, którym wmawia się katastrofę Polski, a którzy porównują obecny stan kraju z Niemcami, Norwegią, W. Brytanią – stan obecny, nie dostrzegając dynamiki naszego pościgu. Po za tym PiS niewątpliwie popracował solidnie w terenie. Nadal jednak jego wyborca jest przeciętnie niżej wykształcony, niż wyborca PO, mieszka bardziej na prowincji, niż w metropolii, co potwierdzałoby diagnozę w poprzednim zdaniu.

No i Platforma Obywatelska. Co straciła? Straciła na pewno część wyborców, jej wyborcy okazali się mniej lojalni, niż np. wyborcy PiS. Myślę, ze szczególne znaczenie miała tu niższa frekwencja (paradoks przy ogólnie wyższej frekwencji). Niższa, np. na Dolnym Śląsku, w Gdańsku, Warszawie. Warto by to zbadać, na gorąco stawiam tezę, że wyborcy rozczarowani PO nie poszli głosować  na innych, w znacznej części nie poszli głosować wcale. Jak rozumiem tych rozczarowanych. Ano są to tacy, którzy organicznie nie chcą głosować na PiS, którym SLD nie dał szansy. Oni mówią, że PO „nie dotrzymało obietnic”, przy czym najczęściej trudno jest o konkrety. Mówią o JOW, o likwidacji KRUS, obniżaniu podatków – nie zwracając uwagi, że PO rządzi w koalicji i może zrobić tylko tyle, ile da się przeprowadzić przez parlament. Zamiast mieć pretensje do PSL i przede wszystkim do opozycji, obrażają się na Platformę. Być może takie wyraziste pokazanie socjalnej twarzy przez premier Kopacz, dodatkowo zniechęca liberalną część wyborców PO. Kolejnym elementem jest istnienie w wyborach samorządowych komitetów „poza partyjnych”. Idealny przykład to Platforma Sopocian Jacka Karnowskiego – nie liczona przecież do dorobku PO, a będąca personalnie i programowo czystą PO. Inne przykłady to Dutkiewicz i Szczurek –kandydaci bezpartyjni, nie zaliczani do dorobku PO, a przecież przez PO popierani. Ciekawe byłoby zanalizowanie, nie dysponuję w tej chwili informacją, o wyniku autonomistów, czy regionalistów śląskich – to też w wyborach parlamentarnych będzie elektorat PO.

Z tego, co piszę wynikają zadania dla Platformy.

Po pierwsze dobrze i szczęśliwie (niestety istotny czynnik) rządzić. Także skonstruować zarządy województw i powiatów i pokazać PiS-owi, że niewiele osiągnął. Tu zapewne PiS poprawi wynik i zamiast jednego, będzie mieć dwa lub trzy sejmiki, choć nie jest to przesądzone, zapewne trzeba do tego mieć ponad 45% głosów w sejmiku.

Po drugie popracować nad opisanym wyżej „elektoratem rozczarowanym”, popracować nad elektoratem młodym.

Potrzecie być więcej wśród ludzi, ”bliżej ludzi” nie tylko na haśle. Tu Kopacz prawidłowo odczytała zapotrzebowanie ale ona sama tego nie może realizować. Platformersi muszą wyjść zza biurek.

No i to by było na tyle.

Pisane 17 listopada 2014 po południu, jeszcze przed ogłoszeniem wyników wyborów