Kościół a polskie sprawy publiczne

Temat szeroki. Wszak od ponad tysiąca lat Kościół, a mówiąc precyzyjnie Kościół rzymskokatolicki, istnieje w polskich sprawach publicznych w sposób niepodważalny. W znacznym stopniu istnienie to ukształtowało polską państwowość i polskie poczucie narodowe. I jest to faktem niezależnie od pogańskich korzeni dynastii, która państwo założyła, mimo współistnienia z chrześcijańskimi wyznaniami nierzymskokatolickimi, judaizmem, a nawet islamem. Lecz nie cofajmy się tak daleko.

Dla zrozumienia roli Kościoła w Polsce XXI-wiecznej warto jednak dokonać krótkiego rzutu oka na historię minionych 200 lat. Z dużym uproszczeniem można powiedzieć, że w okresie rozbiorowym Kościół pozostał jedną z niewielu instytucji publicznych, która nie zatraciła polskiego charakteru i to mimo, iż msza była odprawiana po łacinie (do lat 60. XX wieku!). Podobna rolę: azylu dla narodowej tradycji, dla wolnej myśli Kościół wypełniał w okresie peerelu. Tu jego rola była tym większa, że jak nigdy w historii, ponad 90% mieszkańców Polski identyfikowało się z katolicyzmem. Patrząc kanonicznie ponad 90% Polaków było Kościołem, co stoi w pewnej sprzeczności z faktem, że co najmniej 10% tychże Polaków należało do organizacji, których celem było zniszczenie Kościoła i zaprzeczenie istnieniu Boga. Tym niemniej właśnie w Kościele instytucjonalnym nawet ateiści i innowiercy znajdowali, szczególnie w latach 80. oparcie i opiekę i właśnie hierarchowie tegoż Kościoła byli najważniejszymi autorytetami (wymieńmy tylko kardynałów Wyszyńskiego, Wojtyłę i Gulbinowicza).

Jak już napisałem wyżej mimochodem Kościół to ogół wiernych, a więc znaczna większość społeczności mieszkającej między Bugiem, a Odrą. W tym sensie Kościół jest obecny w życiu publicznym tak bardzo, jak my wszyscy jesteśmy w nim obecni. Jednocześnie jednak w tymże życiu publicznym są obecne osoby nie identyfikujące się ani z Kościołem, ani nawet z wartościami, które jego wyznawcy stosują lub powinni stosować. Rozumiem jednak, że pomysłodawcom tematu chodzi o relacje Kościoła instytucjonalnego, a więc Episkopatu, kleru, zakonów wobec polskich spraw publicznych.

Aby nie zaśmiecać dyskusji proponuję nie odwoływać się do zbyt dawnej historii, nie próbować wspominać Inkwizycji, indeksów ksiąg zakazanych, nie dyskutować z dogmatami, bo to nic dokładnie dla współczesności nie wniesie. Nie unikniemy szukania w historii przyczyn dzisiejszych zachowań – Kościół to ludzie, którzy nie urodzili się dzisiaj, na status instytucji i światopogląd oraz postawy wpływ niemal bezpośredni ma ostatnie kilkadziesiąt lat. Ale nie cofajmy się dalej.

Konstytucja RP z 1997 roku:

Art. 25.

Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.

Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.

Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.

Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.

Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami.

Jan Paweł II Encyklika „Centessimus Annus”:

Autentyczna demokracja możliwa jest tylko w państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej. Dziś zwykło się twierdzić, że filozofią i postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są agnostycyzm i sceptyczny relatywizm, ci zaś, którzy żywią przekonanie, że znają prawdę i zdecydowanie za nią idą, nie są, z demokratycznego punktu widzenia godni zaufania, nie godzą się bowiem z tym, że o prawdzie decyduje większość, czy też, że prawda się zmienia w zależności od zmiennej równowagi politycznej. W związku z tym należy zauważyć, że w sytuacji, w której nie istnieje żadna ostateczna prawda będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości szybko przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.

Benedykt XVI Encyklika „Caritas in veritate”:

Kościół nie proponuje technicznych rozwiązań  i jest «jak najdalszy od mieszania się do rządów państw». Jednakże musi wypełniać w każdym czasie i okolicznościach misję prawdy na rzecz społeczeństwa na miarę człowieka, jego godności i powołania.

….

Kościół odgrywa rolę publiczną, która nie wyczerpuje się w działalności opiekuńczej lub edukacyjnej, ale wyzwala całą swą energię w służbie promocji człowieka i powszechnego braterstwa, gdy może korzystać z wolności. W wielu wypadkach przeszkodę dla tej wolności stanowią zakazy i prześladowania, albo jest ona również ograniczana, gdy publiczna obecność Kościoła zostaje zredukowana jedynie do działalności charytatywnej.

Z wywiadu Biskupa Tadeusza Pieronka dla „Wprost” w czerwcu 2011:

Joanna Chmielińska, Wprost24: Czy księża powinni zabierać głos w spawach politycznych?

Bp Tadeusz Pieronek: Publicznie nie, bo nie są od tego. Księża mają swoją misję i powinni się do niej ograniczać, gdyż zajmując się sprawami politycznymi zaczynają głosić politykę, czyli rozwiązanie częściowe, partyjne. A oni są od głoszenia ewangelii, która jest przeznaczona dla każdego odbiorcy, niezależnie od tego, czy należy do jakiejś partii, czy nie. Nie można stawać po czyjejś stronie, skoro ewangelia jest dla każdego.

Joanna Chmielińska, Wprost24: A o czym księża powinni mówić? Czy tylko o sprawach związanych z wiarą? Gdzie przebiega granica między tym co ksiądz mówić powinien, a o czym powinien już milczeć?

Bp Tadeusz Pieronek: Granica jest wyraźna. Ewangelia to jest głoszenie zasad, które odnoszą się do konkretnych sytuacji, nie można więc powiedzieć, że księża nie mogą się wypowiadać na tematy gospodarcze czy kulturalne. Można mówić o wszystkim, ale nie zajmując pozycji w walce politycznej. Powinni się zajmować polityką jedynie w trosce o dobro wspólne. W tym sensie polityka jest również domeną księży, jak każdego obywatela. Wyraźnie wyłączone powinny być jednak kwestie związane z partyjną walką o władzę. To jest domena ludzi świeckich, którzy są do tego powołani. Jan Paweł II także zwracał uwagę na to, że księża nie powinni zajmować stanowiska w grze politycznej, gdyż sami wyłączyli się z tej dziedziny życia, walcząc nie o władzę, lecz o to, by ewangelia była słuchana.

(źródło: http://www.wprost.pl/ar/250936/Bp-Pieronek-ksieza-nie-sa-od-tego-by-mowic-o-polityce/ )

Jakie są podstawy teologiczne obecności Kościoła w życiu społecznym? – debatowali o tym 18 stycznia studenci i pracownicy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Podstawą dyskusji był referat bp pomocniczego archidiecezji warszawskiej i najlepszego znawcy nauki społecznej Kościoła, wiceprzewodniczącego COMECE Piotra Jareckiego. Mówił on o społecznym obywatelstwie Kościoła w demokratycznym społeczeństwie, zorganizowanym w świeckie państwo.

Wyjaśniając dlaczego Kościół ma prawo do aktywnej obecności w przestrzeni społecznej, bp Jarecki przypomniał encyklikę Jana Pawła II „Centessimus annus”, w której papież stwierdza, że głoszenie nauki społecznej jest w centrum dzieła i misji Kościoła. Sprawiedliwość społeczna jest konstytutywną cechą zaangażowania się w ewangelizację, dlatego jego misja nie może być ograniczona do kultu, edukacji czy dobroczynności. Podstawą do zaangażowania się Kościoła w sprawy społeczne jest fakt, że został mu powierzony człowiek, funkcjonujący w konkretnej rzeczywistości ziemskiej, dlatego rzeczą naturalną jest, że Kościół wypracowuje doktryny społeczne. Dlatego też ma uprawnienia do społecznego obywatelstwa, problem polega na tym, aby właściwie realizował tę swoja misję – podkreślił bp Jarecki. – Kościół jest prorokiem, nieraz prorokiem krytycznym, ale wpierw musi kształtować sumienia wiernych. Traktowanie go zaś jako jedną z grup interesu, co często się obecnie zdarza, jest jednym z największych wypaczeń dotyczących misji Kościoła i niestety, niektórzy hierarchowie i katolicy świeccy dają podstawy do podsycania tych stereotypów, co jest bardzo niebezpieczne – podkreślił wiceprzewodniczący COMECE.

Przypomniał on także encyklikę „Caritas in veritate” Benedykta XVI, w której papież stwierdza, że Kościół ma prawo i obowiązek wypowiadania się na tematy społeczne, gdyż musi wypełniać swoją misję na temat człowieka i tej misji nie może się wyrzec.

Bp Jarecki określił też, jak ma być realizowana ta misja. Zacytował jedną z katechez „Prezbiterzy wobec społeczności świeckiej”, w których Jan Paweł II podkreślał, że księża powinni ograniczać swoje zaangażowanie do przestrzeni metapolitycznej. Należy przestrzegać księży przed ścisłym ich zaangażowaniem w politykę, gdyż łatwo uwikłać się w konkretne stronnictwa. Duchowni nie otrzymali ani misji, ani charyzmatu z wysoka żeby się w taką działalność angażować, więc nic z niej nie wyjdzie – przestrzegał bp Jarecki. – Biskup i ksiądz powinni przekazywać wiarę i kształtować sumienia. To świeccy mają angażować się w politykę i próbować realizować jak najwięcej ideałów ewangelicznych w życiu społecznym.

Prelegent przypomniał też o autonomii świeckich. Nie są oni przedłużonym ramieniem hierarchii Kościoła w kształtowaniu rzeczywistości ziemskiej. Należy przypomnieć przy tym, że w demokratycznym społeczeństwie niemożliwe jest utrzymywanie monopolu nauczania Kościoła, co uznał dopiero Pius XII. Nie można też, stosując naciski, kształtować życie społeczne i instytucjonalne – Kościół może to robić pośrednio, przez ludzi świeckich. W Sejmie około 99 proc. posłów jest ochrzczonych – przypomniał bp Jarecki. Dodał, że katolicy świeccy powinni mieć prawo wyboru konkretnych rozwiązań, gdyż jedności nie sposób zadekretować.

W dyskusji po wystąpieniu bp Jareckiego proszono o skomentowanie opinii, że katolicy nie wytwarzają kapitału społecznego. Bp Jarecki odpowiedział, że badania nie potwierdzają takiej tezy – Kościół aktywizuje postawy obywatelskie i prospołeczne. Jeśli zaś katolicy są bierni, należy zastanowić się nad stylem duszpasterskim, gdyż oznaczałoby to, że źle przeżywamy naszą religijność, gdyż to z relacji z Trójcą Świętą wypływa ideał komunii, z którego wierni czerpią siły – podkreślił. Bp Jarecki przypomniał, że czasami Kościół może pełnić rolę zastępczą, przyjmując zadania, które nie stanowią o jego specyfice, ale są to absolutne wyjątki. Należy uczyć się samodzielnego rozwiązywania problemów. Jeśli biskupi czy świeccy czekali na konkretne rozwiązania zagadnień przez Jana Pawła II, był to błąd, zaakcentował hierarcha. Jeśli polityk radzi się biskupa, co ma robić, znaczy to, że jest kiepskim politykiem, to świeccy mają dawać konkretne rozwiązania.

Debata „Społeczna obywatelskość Kościoła” jest pierwsza z cyklu „Nauka społeczna Kościoła”, zorganizowane na UKSW. Rektor uniwersytetu, ks. Prof. Henryk Skworowski wyjaśnił, że temat został wybrany, gdyż należało wyjaśnić problem, który często jest poruszany w mediach i debacie publicznej.

(źródło: http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x50500/dlaczego-kosciol-ma-prawo-mieszac-sie-do-polityki/ )

Wnioski

Wniosków nie będzie. Byłoby wam zbyt łatwo. A myślenie ma przyszłość.

18 maja 2012