Nie będę tradycyjnie obecny na sopockim spotkaniu, temat jest jednak na tyle ważny, że pozwolę sobie na kilka słów.
Przez kilkadziesiąt lat żyliśmy w ustroju, w którym wolnego rynku nie było. Myślę, że nawet przysłowiowa przekupka z gdyńskiej hali targowej w wolnym rynku nie pracowała. Wszak w sytuacji powszechnego niedoboru wszystkiego rynek był iluzją, nawet w dziedzinie handlu pietruszką.
I oto okazało się, że dziedzinie targowisk wystarczył jeden podpis niesławnego premiera Rakowskiego i rynek latem 1989 zaistniał. Ludzie, gdy tylko przestano im zabraniać, powszechnie i spontanicznie zaczęli się zachowywać tak samo jak setki pokoleń wcześniej w historii rozwoju cywilizacji.
Trudniej było z gospodarką „poważną”. Zwycięstwo w wyborach czerwcowych 1989, po którym nastąpiła koncepcja Michnika „wasz prezydent, nasz premier” doprowadziły do powołania rządu Mazowieckiego, w którym gospodarką zajął się Leszek Balcerowicz. To pozwoliło na przywrócenie Polski do normalności.
Co rozumiem przez normalność? To w gruncie rzeczy proste: takie zasady gospodarowania, gdzie właściciel decyduje o wykorzystaniu swego majątku i o ryzyku angażowania go w różne przedsięwzięcia, gdzie celem gospodarowania jest osiągnięcie zysku, a zysk wynika prosto z tego, czy odpowiada się należycie na istniejące zapotrzebowanie klientów.
Takie właśnie zasady wprowadził Plan Balcerowicza i jestem pewien, że za niewiele już lat jego pomniki będą stały w wielu miastach polskich. Dlaczego zasłużył on na te pomniki? Nie tylko dlatego, że odważył się wziąć w ręce ster gospodarki. Także dlatego, że zrobił to skutecznie, że praktycznie nie pomylił się w wyliczeniach i że umiał zdobyć dla Polski poparcie świata. A więc za odwagę, za wiedzę i za skuteczność.
A „ręka aferzysty”? Oczywiście, że afer gospodarczych było dużo więcej, niż ktokolwiek by sobie życzył. Ale było też dużo mniej, niż prezentowały to środowiska zajęte wyłącznie czarnym PR skierowanym przeciw niepodległej Polsce, szczególnie te związane z nieudolnym poprzednim Prezydentem i jego bratem.
Jednak to nie owe afery były naszym problemem. Problemem była słabość wielu polityków, którzy pod presją krzykaczy hamowali okresowo rozwój wolnego rynku i działalność niektórych organizacji, w tym niestety związków zawodowych, którzy czynili naciski na polityków.
Pisane 4 czerwca 2013 na Czerwcowy Fermencik