Święta, święta i…

Na dziesiątkach tysięcy stołów zostaną puste talerze po tych, których zabrakło.

Na nielicznych stołach dla tych, którzy umierają w lesie.

Wielu z nas brakuje zdrowia.

Nienawiść zatruła krew pobratymczą.

Kraj nie zjeżdża po równi pochyłej, kraj pędzi do krawędzi wodospadu. Ostatnio widać, że także ekonomicznie.

Jak tu się cieszyć i świętować?!

A JEDNAK! W tym jedynym takim dniu w roku, niezależnie od wiary i światopoglądu, łączącym Polaków, tchnijmy w siebie odrobinę optymizmu. To MUSI zacząć zmieniać się na lepsze. To zależy OD NAS.

A więc tradycyjne: WESOŁYCH ŚWIĄT Przyjaciele realni i wirtualni!

Płyńmy razem po oceanie życia.

Już w druku

Zimową porą 81

Rozpocząłem kolejny sezon felietoników z cyklu “Zimową porą”. Jak przeczytacie,  dość niespodziewanie ale to (dla mnie) dobra wiadomość. Zapraszam!

Czytaj tu!

 

Żegnaj Mira albo raczej Do zobaczenia

MIRA URBANIAK odeszła niespodziewanie wczoraj. A we wtorek miała objąć wymarzone mieszkanie…

Koleżanka szkolna, dziennikarka i pisarką, fenomenalny głos radiowy. ŻEGLARKA! Dwa mieszkania sprzedała, by opłynąć świat.

Przez przypadek jestem w Wolinie, w którym spędziła część czasów przed studiami w Gdańsku. Niebo nad Wolinem płacze.

A w sobotę zamieściła na swoim Facebooku kilkadziesiąt postów… jakby nam zostawiała na zapas.

 

Duży w Wolinie

Takie coś przyniosły do Wolina (!) ulewy.


“Wappen von Ückermünde” to przystoaowany dla niepełnosprawnych kecz Va Marie, czyli grot z gaflem żebrowym. Podobnie ma obecny “Zawisza Czarny”, A jeszcze podobniej “Bonawentura” i “Norda”.
Czemu podobnie? A bo bezan też jest na szprajsgaflu, pewnie by uniknąć długiego bonu, a dać metry kwadratowe.

Oto informacje o jachcie “Wappen von Ueckemünde” w Wikipedii:

https://de.wikipedia.org/wiki/Wappen_von_Ueckerm%C3%BCnde

Sławnym jachtem z ożaglowaniem Va Marie był po przebudowie “Witeź II”, projekt przebudowy rzekomo wzorowano na jachcie “Saturn”.


Na tym jachcie Emil Żychiewicz poprowadził pierwsze polskie rejsy na W. Owcze w 1958 i Islandię w 1959. Jacht nigdy nie miał silnika. Zatonął w 1962 niedaleko Sztokholmu rozbity o skały, po podarciu w sztormie żagli.

Żegnamy Jurka Porębskiego

Popłynął chłopak w rejs najdłuższy. Kiedy się spotkamy, będzie śpiewał z aniołami.

 

 

Byłem w Thiessow – zapraszam

Odwiedziłem zakamarek na Rugii. Oto efekt tej wizyty:

http://armator-i-skipper.pl/woda/rejsy-do-niemiec/thiessow-fajna-dziura-blisko/