Nowa Zimowa pora 82

Na początek kilka słów wytłumaczenia. Milczę właściwie całą zimę. Kondycja fizyczna nie ułatwiała mi siedzenia przy komputerze, nastrój wynikający z sytuacji w kraju i świecie też. Teraz jest jaśniej, sezon może jednak będzie, a Don Jorge marszczy groźnie brwi. Więc się zmobilizowałem.

Jakiś czas temu pisałem o magii drugiej strony. Chodziło mi o przeciwną stronę Polski, o magię Zalewu Szczecińskiego, w tamtym tekście konkretnie Stepnicy. Ale Zalew to więcej miejsc dla mnie magicznych. postanowiłem więc dziś wrócić w te magiczne strony. Dziś Wolin, miasteczko, które przez dziesięciolecia było dla mnie tylko legendą. W tamtych czasach pływałem po Zalewie sporymi jachtami, najczęściej traktując go tylko jako przedpokój między morzem, a Trzebieżą. Tym gorzej dla Wolina, bo właściwie nie leży on już nad samym Zalewem, a nad łączącą Zalew z morzem Dziwną. Od strony Zalewu Wolin był ślepym zaułkiem, choć głębokości pozwalały wejść nawet sporą łódką. Utrudniał to kręty i wąski tor, a jachty były bez silników. Dalej nieotwierany most kolejowy skutecznie blokował drogę. Od strony Kamienia Pomorskiego było jeszcze gorzej, małe głębokości, kręty tor i zarośnięta Dziwna. Tak więc Wolin poznałem dopiero pływając na TEQUILI. I zostałem zauroczony.

A WIĘC ZAPRASZAM DO ZIMOWEJ PORY 82