TEQUILA 2020 – dni 97 do 100

2020-09-04 piątek do 2020-09-07 poniedziałek

Kilka dni wcześniej, sam dla siebie niespodziewanie, zgłosiłem udział TEQUILI w “Baltic Sail” w Gdańsku. To odbywający się od lat zlot jachtów i mniejszych żaglowców. W tej drugiej grupie zabrakło żaglowców obcych bander, poza jednym: łotewską “Lipavą”. Powód oczywisty: niepewność wywołana pandemią. Bardziej dziwi nieobecność “Zawiszy Czarnego”, “Pogorii” i “Iskry II” – wszystkie trzy były w tym czasie w Gdyni. Zlot jest przedsięwzięciem porozumienia wielu portów bałtyckich, o szczegółach można łatwo dowiedzieć się z Internetu.

Stanęliśmy znów w Przystani Cesarskiej, mimo iż na Motławie postój był bezpłatny. Po zarejestrowaniu się na zlocie trafiliśmy do głównego namiotu, gdzie odbywał się Festiwal “Szanty Pod Żurawiem”. Tu wielkie rozczarowanie: w moich oczach, a raczej uszach, interpretacje piosenek Jerzego Porębskiego w koncercie  mu poświęconym były po prostu kiepskie. Nazwisko wykonawcy pominę.

Uczestniczyliśmy w uroczystości wręczenia Asi Pajkowskiej Topora Chwały Mórz. Oto “ta siekierka”:

 

Resztę piątku i cała sobotę wypełniły nie kończące się spotkania towarzyskie. Członkowie Bractwa Wybrzeża i kapitanowie większych jachtów nie mogli się uchylać od oficjalnych spotkań oraz wożenia turystów na redę i z powrotem. Niepozorna TEQUILA  dała nam szansę na wyłącznie przyjemności. Spotkania starych przyjaciół, poznawanie nowych, opowieści…. z jachtu na jacht, z tawerny do tawerny. 

W sobotę “Lipava” zaprezentowała regularną wojnę polsko-łotewską, pokaż rzeczywiście imponujący.

 

Chwilę wcześniej popis precyzyjnego manewrowania dał “Kapitan Borchardt”:

 

Niedziela to parada. Sprawnie i sympatycznie prowadzona przez NAJWIĘKSZEGO KAPITANA W POLSCE, który umiał opanować chaos wprowadzany przez nieprzytomnych uczestników, niezdolnych zapamiętać w której z sześciu grup płyną, ani nawet nazwy jachtu ich bezpośrednio poprzedzającego. Do tego doszli spóźnialscy, nie wpisani na listę, których Maciej cierpliwie lokował w kolejnych grupach.

Po minięciu mola w Brzeźnie zgłosiliśmy na VHF wyjście z szyku w lewo i odejście do Gdyni. Zawdzięczacie temu poniższa galerię. Trochę więcej (także filmiki) jest na Facebookowym profilu Armator-i-Skipper.

Po paradzie poszliśmy do Gdyni, znów do Yacht Park Marina. Tu zastał TEQUILĘ setny dzień rejsu, pożegnaliśmy się z Jacentym. We wtorek przyjedzie Grzegorz i to już będzie ostatni odcinek rejsu.

 

 

RELACJA DZIEŃ PO DNIU