2020-06-16 wtorek
Młodzi mieli wielkie plany wycieczki na wydmy, powrót do Ustki planowaliśmy nocą. Rano było deszczowo i leniwie – zdecydowaliśmy się wyruszyć około południa. Najpierw wejście do portu pasażerskiego po paliwo. W marinie stoi piękna stacja, dostępna z wody i dla samochodów, lecz od kilku lat zamknięta. Nieopłacalna z powodu małego ruchu. Ale jak ten ruch ma być większy, jeśli dojazd do terenu jest zamknięty szlabanami?! A i bez tego stacja położona tak na uboczu nie mogła liczyć na znaczną frekwencję. Ciekawe kto inwestował, kto utrzymuje nieczynną infrastrukturę i za czyje pieniądze?
Rozpogodziło się, płyniemy. Wiatr z zachodu, trzeba przeprosić się z grotem i halsować. Robimy to w pasie pomiędzy strefą rozgraniczenia ruchu, a akwenem zamkniętym Parku Narodowego. Kolejny idiotyzm: wprowadzono zakaz ale nie ogłoszono w Wiadomościach Żeglarskich, nie umieszczono na mapach – dopiero głośne sprawy karania mandatami i procesy zmusiły administrację do uporządkowania sytuacji (wcześniej zapewne każdy żeglarz powinien czytać Dziennik Urzędowy Wojewody. Ciekawostką jest też pas o szerokości dwóch kabli wzdłuż akwenu zamkniętego, gdzie przechodzą łodzie, którym nie wolno pływać w odległości większej niż 2 mile od brzegu. Po co tak? Nie można było po prostu ustanowić strefy o szerokości 1,8 mili? Biurokraci!
Końcówka trasy ekspresowa, na żaglach i na silniku. Akurat od dziś kładka działa dłużej, nie mamy ochoty czekać w awantporcie na jej otwarcie.
Słońce zachodzi w chmurach, co powoduje jednak niezwykłe efekty – próbujemy robić zdjęcia, lecz nie oddają one nawet w połowie urody widoków. O 2200 wchodzimy na “nasze” miejsce. Tu niespodzianka: kod do łazienek zmieniony. Wrrr…. i w tym momencie przychodzi “message” od Huberta Bierndgarskiego z informacjĄ o nowym kodzie! DZIĘKUJEMY!