TEQUILA 2020 – DZIEŃ 14 I 15

2020-06-12 I 13 piątek i sobota

Pogoda nadal niefajna, poza tym pojawiła się pilna praca do wykonania.

Dolne mocowanie “kaczego dziobu” zostało wykonane niezgodnie z projektem narysowanym przez Grzegorza. Ani ślusarz ani warsztat szkutniczy “nie mogli” ukształtować blachy obejmującej dziób tak, by ściśle przylegała do dziobnicy. Na filmiku widać, że powoduje to przenoszenie momentu obracającego okucie przy nacisku wyłącznie przez śruby mocujące okucie do poszycia. Właśnie: śruby! Pod moją nieobecność znalazły się tam wkręty, z których na domiar złego dwa zostały natychmiast ścięte.

Sąsiad Zbyszek, emerytowany rolnik, który umiał u siebie naprawić każdą maszynę, zaproponował mi pomoc. No i sobotę spędziliśmy na remoncie.

Zaczęło się od demontażu, z ogromną ostrożnością, żeby czegoś nie utopić (okucie przed odkręceniem zostało przywiązane na krawacie). Potem zdjęliśmy drutem szablon kształtu dziobu, przenieśli go na papier i Zbyszek zaczął rozklepywać młotkiem blachę. Praktycznie od pierwszego razu uzyskał właściwy kształt.

Teraz trzeba było przykręcić okucie. Kłopot w tym, że śruby przychodziły “pod sufitem” dziobowej bakisty, do której można było włożyć od góry jedną rękę, lecz tak daleko, że nie było mowy aby dosięgnąć kluczem.

Tu Zbyszek wykonał dwa narzędzia.

Jedno to duża nakrętka, odpowiednio podpiłowana i dospawana do długiego drutu – można było nią podać nakrętkę i podkładkę i przytrzymać tak, by obracana od zewnątrz śruba złapała.

Drugie, to po prostu klucz oczkowy wklepany w rurkę przedłużającą go o brakujące centymetry. No i już można było skręcać całość. Okucie pasuję idealnie, do tego jest odrobinę wyżej, niż pierwotnie, więc “kaczy” płynniej się komponuje z linią pokładu.

Krawat na razie pozostanie, dodatkowo zabezpiecza “kaczego” przed obrotem, po rejsie zdecyduję, czy zastąpić go trwale, czy zrezygnować ze wzmocnienia.

DZIĘKUJĘ ZBYSZKU. NIECH TWOJA “PARADA” ŻEGLUJE SZCZĘŚLIWIE!

RELACJA DZIEŃ PO DNIU